"Tageszeitung" (TAZ) publikuje artykuł Emilii Smechowski, która przyjechała do Niemiec wraz z rodzicami jako młoda dziewczyna.
"Na szkolnym boisku zachowywałam się tak, jakby dowcipy o Polakach mnie w ogóle nie dotyczyły. Nie byłam już Polką, starałam się być bardziej niemiecka niż sami Niemcy.
Moi rodzice, siostra i ja uciekliśmy w 1988 roku jako przesiedleńcy z socjalistycznej Polski. Ledwo co dotarliśmy do Berlina Zachodniego, ledwo co dostaliśmy niemieckie paszporty, a już staraliśmy się być niewidzialni jako Polacy", opisuje swoje pierwsze dni w Niemczech autorka artykułu, zaznaczając, że takie zachowanie było właściwe także innym Polakom.
Byleby nie podpaść jako Polak
"Im byłam starsza, tym więcej spotykałam 'niewidzialnych Polaków'. Nasze biografie były zastraszająco podobne. Rodzice też Ci zabronili mówić na ulicy po polsku? Twoja mama też kręciła nosem, jak nie przynosiłaś ze szkoły samych piątek?"
W ten sposób Polacy stali się supermigrantami, stwierdza autorka i wspomina o Aleksandrze Tobor, która napisała książkę o swoim przyjeździe do Niemiec. "Kiedy dotarliśmy do Niemiec i zobaczyłam, jak tu wszyscy żyją, zaczęłam nienawidzić polskiego. Nienawiścią, do jakiej zdolne są tylko dzieci. Postanowiłam zapomnieć polskiego i udało mi się. Na rzecz niemieckiego".