Żywe drzewko było symbolem miasta od wielu lat. – Ustawiano je od dawna - przyznaje w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Karolina Chalecka, z biura prasowego urzędu miasta.
W tym roku prezydent Słupska Robert Biedroń zdecydował, że będzie inaczej. Nie będzie żywej, ciętej choinki, która, jak zdradzają urzędnicy kosztowała co roku ok. 30 tys. zł.
Marek Biernacki, wiceprezydent Słupska tłumaczył lokalnym mediom, że brak żywej choinki to wynik oszczędności.
Przekonywał, że do dekoracji placu można wykorzystać świerki rosnące na placu, a nastrój i klimat świąt zostanie utrzymany.
Jednak zerwanie z wieloletnia tradycją oburzyło część mieszkańców. - Nie wyobrażamy sobie, żeby w tym roku miało nie być choinki. Gdyby była, to by było przyjemniej – mówili mieszkańcy.