„To sprawa dla prokuratury i CBA" – piszą mieszkańcy kilkunastu mazowieckich gmin w materiałach, które zaczęli dystrybuować w Sejmie. Nad dachami ich domów m.in. w Jaktorowie, Żabiej Woli i Tarczynie linię wysokiego napięcia chcą zbudować Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE). Inwestycja ma połączyć elektrownię w Kozienicach z węzłem w Ołtarzewie pod Warszawą. Słupy sięgające 80 metrów mają służyć przesyłowi prądu o napięciu 2 x 400 kilowoltów.
Mieszkańcy już kilkakrotnie protestowali, m.in. blokując drogi na Mazowszu. Pod koniec września zorganizowali czarny marsz w Warszawie. Dlaczego teraz chcą dotrzeć bezpośrednio do polityków? – Decyzję mającą wpływ na życie kilkuset tysięcy osób podejmowano za naszymi plecami, a prawdziwe konsultacje zastąpiono pseudokonsultacjami – uzasadnia Tomasz Drelichowski za Stowarzyszenia Otwarta Brama, które wchodzi w skład Społecznej Grupy Koordynacyjnej Kozienice–Ołtarzew.
Przypomina, że PSE kilkakrotnie zmieniało przebieg trasy. Początkowo słupy miały stanąć m.in. w Jaktorowie i Żabiej Woli. W maju br. inwestor wybrał jednak inny wariant wzdłuż drogi krajowej nr 50 i autostrady A2. Ta trasa jako „optymalna" została wskazana w analizie grupy, którą kierował były minister środowiska prof. Andrzej Kraszewski.
Pełnomocnik rządu ds. infrastruktury krytycznej Piotr Naimski twierdził wówczas, że decyzja „nie stanowi przedmiotu dalszych negocjacji". Jednak w sierpniu PSE powróciły do wariantu przez Jaktorów. Argumentowały, że tę trasę wyznaczono w planie zagospodarowania przestrzennego województwa. Problem w tym, że w lipcu 2015 r. mazowieccy radni zobligowali marszałka do opracowania nowego planu. Z kolei strategia rozwoju województwa zaleca lokalizację sieci energetycznych „we wspólnych korytarzach z infrastrukturą transportową".
Dlatego w materiałach dla posłów mieszkańcy piszą, że „sprawa ciągle jest załatwiana po cichu, w czyimś gabinecie", a ktoś chce ich „okraść lub pozbawić źródła utrzymania". Wskazują też podejrzanych. To ich zdaniem posłowie PiS Marek Suski i Maciej Małecki.