W niektórych artykułach zarzucono, że demonstracje w Europie i Ameryce Południowej są bezpośrednim wynikiem zachodniej akceptacji dla protestów w Hongkongu, które trwają od 20 tygodni.
Były chiński dyplomata Wang Zhen napisał w "Beijing News", ze katastrofalne skutki chaosu w Hongkongu zaczęły wpływać na świat zachodni. W ostatnim tygodniu doszło do starć mieszkańców z władzami w Chile, Hongkongu i Barcelonie. Zdaniem chińskich mediów protestujący w Chile i Hiszpanii wzorowali się na manifestacjach w Azji.
W artykułach wskazano, że protestujący w Barcelonie stosują podobne metody, aby uniknąć policji, jak demonstranci z Hongkongu. Od czasu rozpoczęcia protestów rannych zostało ponad 200 funkcjonariuszy.
W Chile wprowadzono godzinę policyjną w Santiago. Protesty wywołały podwyżki cen transportu publicznego. We wczorajszym pożarze supermarketu zginęły trzy osoby.
"Global Times" oskarżyła demonstrantów z Hongkongu o "eksportowanie rewolucji". "Zachód płaci cenę za wspieranie zamieszek w Hongkongu, które szybko rozbudziły przemoc w innych częściach świata i zapowiadały zagrożenie polityczne, któremu Zachód nie jest w stanie sprostać".