Reklama

Niższy zachowek dla wnuczki, która babci nie znała

Wydziedziczenie dziecka nie gwarantuje, że majątek rodzica nie dostanie się w jego ręce inną drogą. Prawo do zachowku ma bowiem potomek wydziedziczonego. Nawet jeśli spadkodawca nie wiedział o jego istnieniu.

Aktualizacja: 27.04.2015 15:07 Publikacja: 27.04.2015 11:00

Niższy zachowek dla wnuczki, która babci nie znała

Foto: 123RF

Potwierdza to wyrok, który zapadł 9 marca 2015 r. przed Sądem Apelacyjnym w Łodzi (sygn. akt I ACa 1310/14). Wydziedziczony syn domagał się w imieniu swej małoletniej córki, by spadkobiercy matki zapłacili córce 76 tys. złotych zachowku.

Rodzinne żale i kary

Spadkodawczyni, Danuta B., miała dwoje dzieci, każde z innego związku małżeńskiego. Tylko z córką miała normalne, rodzinne relacje. Syn z drugiego małżeństwa zerwał kontakty z matką, bo nie spodobała się jej kobieta, z którą się związał. Na sześć lat przed śmiercią matka wydziedziczyła syna w testamencie jako powód podając całkowite zerwanie przez niego więzi i niedopełnianie obowiązków rodzinnych. Cały swój majątek zapisała córce i jej mężowi.

Mniej więcej w tym samym czasie córka i zięć przekazali matce 15 tys. zł na wykup mieszkania komunalnego. Umówili się, że mama wykupi mieszkanie na swoje nazwisko, ale po pięciu latach przeniesie na nich własność lokalu w drodze darowizny. Miałaby jednak prawo zamieszkiwać w tym lokalu do końca swojego życia.

Do zawarcia umowy przeniesienia własności ostatecznie nie doszło. Po śmierci matki córka i zięć nabyli własność mieszkania w drodze spadkobrania na podstawie testamentu. Przeprowadzili w mieszkaniu generalny remont i przenieśli się do niego.

O tym, że matka nie żyje, wydziedziczony syn dowiedział się już po pogrzebie. Za życia matki ich relacje były na tyle złe, że spadkodawczyni nie życzyła sobie, by powiadamiano go w razie jej śmierci. Danuta B. nigdy nie dowiedziała się także, że ma wnuczkę, bo syn nie zawiadomił jej o narodzinach córki.

Reklama
Reklama

Zasady współżycia społecznego

Sąd I instancji, który rozpatrywał powództwo wnuczki o zachowek, uznał, że co zasady jest ono uprawnione. Małoletnia Agnieszka B. nie została bowiem wydziedziczona, nie otrzymała też od babki żadnej darowizny. Przy utrzymaniu wydziedziczenia jej ojca, Agnieszka B. ma prawo domagać się 2/3 ustawowego udziału spadkowego, czyli 1/3 części spadku, którego wartość w chwili śmierci babki wynosiła 228 tys. złotych.

Sąd uznał jednak, że zasądzenie tak wysokiego zachowku kłóciłoby się z zasadami współżycia społecznego ponieważ między spadkodawczynią a Agnieszką B. nie było jakiejkolwiek więzi. Właściwie były one dla siebie jak obce osoby. Tymczasem prawo do zachowku to przywilej osób bardzo bliskich spadkodawcy.

Zdaniem Sądu należało także uwzględnić fakt, że spadkobiercy Danuty B., czyli córka i zięć, przez cały czas utrzymywali z nią bliskie kontakty i pomagali jej finansowo, natomiast ojciec uprawnionej do zachowku Agnieszki nie uznał nawet za stosowne powiadomić matki, iż urodziło mu się dziecko i nie potraktował tej wyjątkowej okoliczności jako pretekstu do pogodzenia się z matką.

Zdaniem Sądu nie uwzględnienie tych okoliczności przy ocenie zasadności roszczenia o zachowek byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego i niesprawiedliwe. Sąd ograniczył więc zachowek Agnieszki B. z 2/3 do połowy udziału spadkowego, który by jej przypadał przy dziedziczeniu ustawowym, czyli do 1 części majątku spadkowego.

Od wartości spadku Sąd odliczył jeszcze dług spadkowy, za który uznał kwotę 15 tys. zł przekazaną spadkodawczyni na wykup lokalu. Potraktował ją jako pożyczkę udzieloną Danucie B. bezterminowo.

W efekcie zachowek dla wnuczki ustalony został na 53.250 zł i taką kwotę Sąd zasądził na jej rzecz od spadkobierców babki.

Reklama
Reklama

Bliskość decyduje

Apelację od tego wyroku wniosła strona powodowa. Jej zdaniem nie było podstaw do obniżenia zachowku ze względu na zasady współżycia, gdyż małoletniej wnuczki nie można obciążyć jakimikolwiek zaniedbaniami względem babci. Podważone zostało także, że pozwani pożyczyli spadkodawczyni pieniądze, gdy w istocie była to darowizna , którą należało uwzględnić przy ustaleniu wartości spadku i obliczeniu zachowku.

W kwestii zastosowania zasad współżycia społecznego Sąd Apelacyjny w całości zgodził się z Sądem I instancji:

- Prawa uprawnionego służą urzeczywistnieniu zasad moralnych, jakie spadkodawca ma względem swoich najbliższych oraz realizacji zasady, że nikt nie może na wypadek swoje śmierci rozporządzić swoim majątkiem zupełnie dobrowolnie, z pominięciem swoich najbliższych. I ten właśnie aspekt, aspekt bliskości, ma decydujące znaczenie w niniejszej sprawie, w tym konkretnym układzie. Nie można bowiem pominąć, że spadkodawczyni żadnych relacji nie nawiązała ze spadkobierczynią. Uwzględnienie żądań powoda w całości naruszyłoby normy moralne zawierające reguły postępowania między ludźmi, w rodzinie, podstawowe zasady etycznego i uczciwego postępowania – wyjaśnił Sąd.

Co się zaś się tyczy obliczenia zachowku, to w ocenie Sądu Apelacyjnego pozwani rzeczywiście nie wykazali w wiarygodny sposób, że pieniądze przekazane spadkodawczyni były pożyczką. Nie dowiodły tego ani zeznania samych pozwanych, ani świadków. Jak zauważył Sąd, umowa pożyczki kwoty przewyższającej 500 zł powinna być stwierdzona pismem , a takim pismem pozwani nie dysponują.

W tej sytuacji kwotę 15 tys. zł Sąd uznał za darowiznę i podwyższył zachowek dla Agnieszki B. do 57 tys. złotych.

Zawody prawnicze
Notariusze zwalniają pracowników i zamykają kancelarie
Nieruchomości
Mała zmiana prawa, która mocno uderzy w patodeweloperkę
Zawody prawnicze
Reforma już rozgrzewa prokuratorów, choć do jej wdrożenia daleka droga
Nieruchomości
To już pewne: dziedziczenia nieruchomości z prostszymi formalnościami
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama