Kluczowymi dowodami obciążającymi byłego prezydenta i jego małżonkę były podsłuchane przez CBA rozmowy – wynika z opublikowanych we wtorek materiałów ze śledztwa i operacji specjalnych CBA w sprawie tzw. willi Kwaśniewskich w Kazimierzu Dolnym. Dowiadujemy się z nich, że nadzorujący śledztwo prokurator w całości je odrzucił, bo uznał, że zdobyto je niezgodnie z prawem i nie można ich wykorzystać procesowo. Okazuje się, że w śledztwie poza mocnymi nagraniami żadnych innych dowodów nie było.
Zagadkowe rozmowy
Ujawnione materiały potwierdzają, że punktem wyjścia do wszczęcia kontroli operacyjnej była rozmowa byłego premiera SLD Józefa Oleksego z Aleksandrem Gudzowatym – polityk sugerował w niej, że Kwaśniewscy nie byli w stanie wykazać legalnych dochodów, więc kupili willę z Kazimierzu na „słupa".
Według CBA treść podsłuchanych rozmów potwierdziła tę wersję – była prezydencka para kupiła willę od Marii J. – właścicielki i przyjaciółki Jolanty Kwaśniewskiej – ale nadal formalnie dom figurował na nią. A gdy Maria J., osoba o niskich dochodach, w 2006 r. wpłaciła na swoje konta w gotówce ponad milion złotych i ok. 200 tys. dolarów, co zainteresowało skarbówkę, to aby wytłumaczyć przypływ gotówki, z kolei fikcyjne sprzedała dom zamożnemu biznesmenowi Markowi M., prezesowi spółki i także przyjacielowi prezydenckiej pary.
Jaki pogląd na sprawę na podstawie materiałów CBA może sobie wyrobić opinia publiczna?
Sekwencja zdarzeń i treść rozmów jest niekorzystna dla Kwaśniewskich – wynika z nich bowiem, że żona byłego prezydenta opłacała rachunki, dbała o stan willi w Kazimierzu i – o ile tak należy rozumieć słynną rozmowę „o butach" – miała być zainteresowana jej sprzedażą w obcej walucie. Kiedy podstawiony agent CBA złożył ofertę zakupu domu, dowiedział się, że decyzję o sprzedaży może podjąć nie jego formalny właściciel, ale kobieta o imieniu Jola. Kiedy już zapadła decyzja o sprzedaży domu podstawionemu agentowi CBA, Maria J. powiedziała do Marka M.: „Wiesz, że sprzedaję twój dom, bo nie jesteś zainteresowany, słyszałeś o tym? Hahaha".