19 371 900 zł – tyle od 2008 r. kosztowała policję i MSW budowa systemu, który choć powstał, nie zostanie uruchomiony. Miał usprawnić pracę policjantów dochodzeniowo-śledczych.
Jednak sztandarowy projekt skończył się porażką. Policja zaprzestała nad nim prac, nie chce z niego korzystać i twierdzi, że to bubel. Skąd tak niespodziewany finał?
– Wpłynęły na to infoafera, negatywne stanowisko głównego inspektora ochrony danych osobowych, niedobór w policji specjalistów od informatyzacji, ale i histeria, że wszyscy jesteśmy inwigilowani. Policja w obawie przed kolejną burzą wolała się wycofać – uważa dr Zbigniew Rau, kryminolog i były wiceszef MSWiA. Uważa, że rezygnacja z projektu to poważny błąd.
Miała być rewolucja
Budowę niezwykle potrzebnego systemu sfinansowano głównie z budżetu policji – wydano na to ponad 17 mln zł (kolejne ok. 2 mln zł wydano z Centrum Projektów Informatycznych MSW). Z tego na laptopy przeznaczono 5 mln zł, na drukarki 1,4 mln zł, a na urządzenia mobilne – prawie 8 mln zł (to laptopy odporne na warunki atmosferyczne).
Dodatkowe 4,6 mln zł wyłożyło Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Te pieniądze poszły na sześcioletni nadzór nad projektem, prace naukowo-badawcze wykonywane przez pracowników z Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie, w tym gratyfikację rektora uczelni Arkadiusza Letkiewicza, późniejszego wiceszefa policji odpowiedzialnego za wdrożenie systemu.