Nasz bilans weekendu na Grosse-Titlis-Schanze nie wygląda dumnie: szóste miejsce Kamila Stocha w sobotę i szesnaste dzień później oraz punkty Piotra Żyły i Pawła Wąska za miejsca w drugiej dziesiątce w niedzielę. To wszystko.
Rządzili inni, przede wszystkim znakomici od początku sezonu Karl Geiger i Ryoyu Kobayashi. Lider i wicelider klasyfikacji pucharowej powiększyli przewagę, stali się głównymi kandydatami do zwycięstwa w zbliżającym się 70. Turnieju Czterech Skoczni i ponownie dali pokaz efektownych skoków w każdych warunkach, jakie oferowała szwajcarska zima.
W sobotę konkurs był dość płynny, w niedzielę wiatr przeszkadzał bardziej. Ofiarami podmuchów stali się bowiem m.in. Stefan Kraft, Robert Johansson i Halvor Egner Granerud (potem mocno się poprawił), można do tej grupy zaliczyć także Kamila Stocha, który mówił, że żal mu straconej szansy na lepsze próby. Jednak Geiger i Kobayashi udowodnili, że gdy jest forma, to nawet wiatr w plecy szkody nie czyni.
Czytaj więcej
W pierwszym, sobotnim konkursie w Engelbergu najlepszy był lider PŚ Karl Geiger. Kamil Stoch – jedyny Polak w serii finałowej – zajął szóste miejsce.
Na szczytach klasyfikacji bez zmian: prowadzą Geiger i Niemcy. Najlepszy z Polaków Kamil Stoch jest jedenasty, drużynowo Polska zajmuje szóste miejsce (594 punkty to dokładnie tyle, ile zdobył samodzielnie lider PŚ).
Polskim skoczkom pozostało rozegranie 23 grudnia mistrzostw kraju na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Potem Boże Narodzenie i już drugiego dnia świąt wyjazd do Oberstdorfu na Turniej Czterech Skoczni. Pierwszy konkurs 29 grudnia, ale trzeba ruszyć z kraju odpowiednio wcześniej, by zrobić w terminie testy PCR na Covid-19.
Większość reprezentantów Polski jest bez formy przed startem w prestiżowej imprezie w Austrii i Niemczech.
Czytaj więcej
Monika Hojnisz-Staręga wciąż szuka formy, słabo w Pucharze Świata spisują się pozostałe polskie biatlonistki. Siedem tygodni przed igrzyskami w Pekinie powodów do optymizmu nie ma.
– Co będzie po Engelbergu, zadecyduje trener. Z Michalem Doleżalem nie rozmawiałem, mam stały kontakt z Adamem Małyszem, który decyzję o dalszych krokach też pozostawia trenerom, bo oni najlepiej czują, kto się nadaje, a kto nie – powiedział „Rz” prezes Polskiego Związku Narciarskiego (PZN) Apoloniusz Tajner.
Pozyskiwanie sponsorów przez instytucje nauki, kultury i sportu
22 grudnia skoczkowie jeszcze będą mogli spokojnie potrenować na Wielkiej Krokwi. Zapewne tam zapadnie decyzja, ilu z nich pojedzie na 70. TCS.
– Kamil Stoch jest w niezłej dyspozycji. Skacze już na wysokim poziomie i powtarzalnie, ale to wciąż nie są jego najlepsze skoki. Poza tym jest odporny na stres. Jak przyjdą ważne konkursy, to wiele za tym przemawia, będzie dobrze. Reszta? Trudno powiedzieć. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało przed Zakopanem. W każdym razie trzeba potwierdzić po miesiącu startów: są w dołku. Ale z dołka też się wychodzi – zakończył rozmowę Apoloniusz Tajner.
Adam Małysz, dyrektor koordynator ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w PZN, ma w tej sytuacji opinię zbieżną z powszechnymi odczuciami. „Treningi w Ramsau nie dały oczekiwanej poprawy, a nawet zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest jeszcze gorzej. Potrzeba dobrego pomysłu i planu sztabu szkoleniowego, co robić dalej” – napisał w mediach społecznościowych.
Czyli krótko mówiąc, o optymizm trudno.