Obowiązujące od początku roku normy zatrudnienia pielęgniarek miały pacjentom gwarantować bezpieczeństwo, a personelowi godne warunki pracy. Niestety, dyrektorzy szpitali szybko znaleźli sposób na obejście przepisów, zgodnie z którymi na każdym oddziale niezabiegowym na jedno łóżko szpitalne powinno przypadać 0,6 pielęgniarki, a na oddziale zabiegowym i pediatrycznym – 0,7.
Czytaj także: Czy będzie pakiet onkologiczny dla chorych na nowotwory krwi
Pielęgniarki z Podkarpacia donoszą, że ich szefowie w oficjalnych dokumentach wykazują mniej łóżek, a pozostałe traktują jako dostawki. W ten sposób chronią się przed zatrudnianiem dodatkowego personelu.
– Docierają do nas informacje o „bankach łóżek" do dyspozycji oddziałowych. Miałyby je dostawiać do sal obok łóżek wykazanych w umowach z NFZ – mówi Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP).
Patologie na oddziałach
I dodaje, że przepis, który miał zapobiegać patologiom, takim jak jedna pielęgniarka na nocnym dyżurze biegająca między salami chorych, nie powstrzymał kreatywności zarządzających szpitalami.