Miejscy radni ze stolicy Dolnego Śląska właśnie zaakceptowali ten pomysł. W odróżnieniu od wielu innych emisji celem nie jest jednak zdobycie finansowania na inwestycje czy np. spłatę szpitalnych długów. Pieniądze w całości przeznaczone zostaną na spłatę jednego z kredytów zaciągniętych w zeszłym roku, gdy koszt pieniądza na rynku był bardzo wysoki.
Marże kredytów udzielanych wtedy samorządom wynosiły w większości przypadków 2 – 3,5 proc. – O pieniądze z banków było w 2009 r. o wiele trudniej i w konsorcjum PKO BP-Nordea Bank zaciągnęliśmy wtedy dwa kredyty: 130 mln zł na pięć lat oraz 70 mln zł na dziesięć lat z marżą 3,3 proc. Mamy jednak możliwość ich spłaty bez ponoszenia dodatkowych opłat – mówi Marcin Urban, skarbnik Wrocławia.
Teraz na rynku można dostać kredyt z marżą o nawet dwie trzecie niższą. Pierwsze rozmowy są dla miasta bardzo obiecujące, bo jeden z banków zaoferował 0,85 proc. marży. – Dzięki wcześniejszej spłacie kredytu tylko w przyszłym roku zaoszczędzimy ok. 3,5 mln zł na odsetkach – mówi Urban.
– Można się spodziewać, że samorządy skorzystają ze znacznej obniżki marż i będą szukać refinansowania, ale w naszym portfelu udzielonych kredytów jeszcze tego nie widać – mówi Piotr Galas, dyrektor departamentu sektora publicznego w PKO BP.
Galas i inni eksperci twierdzą wręcz, że równie dobra sytuacja nie może długo potrwać choćby dlatego, że gdy przedsiębiorcy po okresie spowolnienia znów ruszą z inwestycjami, pożyczanie im może być bardziej opłacalne.