Chodzi o decyzje z 2002 roku dotyczące założenia przez miasto spółki Sedeco z belgijskim inwestorem. Ówczesny prezydent stolicy Wojciech Kozak i jego zastępcy – Tadeusz Gajewski, Ryszard Mikliński, Jacek Zdrojewski (wówczas wszyscy z SLD) oraz Tomasz Sieradz (PO) zgodzili się na wniesienie do tej spółki aportem 0,6 ha gruntu przy ul. Złotej 72.
Stała tam stara szkoła, a Belgowie chcieli budować biurowiec. W zamian za teren musieli więc rozbudować inną szkołę – przy ul. Miedzianej – i tam przenieśli się uczniowie. Ale na przenosinach dzieci się skończyło. Biura przy Złotej nie powstały.
W 2003 roku prezydent Lech Kaczyński po kontroli i na podstawie zamówionej ekspertyzy biegłego uznał, że wartość tego gruntu była zaniżona o co najmniej 9 mln zł, i skierował do prokuratury zawiadomienie o narażeniu miasta na stratę o takiej wartości. Prokuratura w śledztwie podzieliła te zarzuty. Na ławie oskarżonych zasiadło siedmiu byłych miejskich urzędników.
Wczoraj, po ponad czterech latach procesu, sędzia Monika Łukaszewicz ogłosiła wyrok uniewinniający wszystkich samorządowców. Stwierdziła, że transakcja była przykładem partnerstwa publiczno-prywatnego. Zarząd miasta podejmował decyzję gospodarnie i w ramach obowiązujących przepisów. Podstawą decyzji była też wycena uprawnionego rzeczoznawcy, który w 2002 roku szacował wartość tego gruntu na ok. 21 mln zł.
– Skoro ta opinia nie została nigdy formalnie podważona, biegły nie ma dotąd żadnych zarzutów, to trudno stawiać zarzuty urzędnikom, którzy nie są ekspertami w tych sprawach – mówiła sędzia Łukaszewicz.