Do rzecznika praw obywatelskich wpływają skargi od właścicieli nieruchomości, którzy chcą się podłączyć do sieci kanalizacyjnej. Dotyczą pokrywania kosztów budowy przyłączy. Władze gmin każą im bowiem płacić także za odcinek, który wykracza poza granice ich nieruchomości. Zdaniem skarżących żądanie to jest bezpodstawne. Rzecznik uważa, że ich skargi nie są pozbawione słuszności.
Problemu by nie było, gdyby definicja tego przyłącza była bardziej precyzyjna. Zawiera ją art. 2 ust. 5 ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków. Zgodnie z nią przyłączem jest odcinek przewodu łączącego wewnętrzną instalację kanalizacyjną w nieruchomości odbiorcy usług z siecią, za pierwszą studzienką, licząc od strony budynku, a gdy takiej studzienki nie ma – do granicy działki. Definicja ta nie wskazuje m.in. jednoznacznie, czy przyłączem jest przewód biegnący od wspomnianej studzienki do sieci głównej czy też od studzienki do nieruchomości. Podobne trudności interpretacyjne stwarza także sytuacja, gdy tej studzienki nie ma.
Na ten problem zwrócił również wcześniej uwagę Sąd Najwyższy. W swoim orzeczeniu z 13 września 2007 r. (III CZP 79/07) uznał, że odcinek poza granicą posesji jest urządzeniem kanalizacyjnym, za które płaci przedsiębiorstwo wodociągowo-kanalizacyjne.
Z tych właśnie powodów rzecznik praw obywatelskich zwróciła się do ministra transportu o rozważenie zmiany tej definicji.
Czytaj także w serwisie: