Dekomunizacja: Pstrowski stracił ulicę, Dziopak zyskał rondo

Zmiany nazw ulic i placów nie przebiegają bezkonfliktowo, a niektóre głośne sprawy rozstrzygnie dopiero sąd.

Aktualizacja: 15.05.2018 19:39 Publikacja: 15.05.2018 18:30

Dekomunizacja: Pstrowski stracił ulicę, Dziopak zyskał rondo

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

28 maja Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie zacznie rozpoznawać ponad 40 spraw o zmianę nazw stołecznych ulic, w tym al. Armii Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego.

Dalsze rozprawy zostały wyznaczone na 29 i 30 maja. Z informacji WSA wynika, że rozpatrzone zostaną wszystkie skargi, jakie wpłynęły na ten temat do tego sądu. 16 spraw – wszystkie głośne – pojawiło się też w innych wojewódzkich sądach administracyjnych.

Nowa polityka historyczna

Jest to już kolejna fala dekomunizacji nazw ulic i placów, z których pierwsza nastąpiła na początku lat 90. Ze stolicy zniknął całkowicie Bierut. Nowotkę zastąpił gen. Anders. Plac Dzierżyńskiego to teraz plac Bankowy, a ul. gen. Świerczewskiego – aleja Solidarności. Mimo to pozostali jeszcze inni, zdaniem Instytutu Pamięci Narodowej, do koniecznej zmiany, zwłaszcza w obliczu nowej polityki historycznej.

Obecną listę ponad tysiąca nazw ulic, wytypowanych, zgodnie z opinią IPN, wojewodowie ogłosili 13 grudnia 2017 r. Za podstawę przyjęto tzw. ustawę dekomunizacyjną z 2016 r. Zgodnie z jej art. 1 nazwy, m.in. dróg, mostów i placów, nie mogły upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny. Samorządy miały zmienić w ciągu roku nazwy ulic i placów, budzące takie skojarzenia. Jednak część samorządów pozostawiła je bez zmian bądź zaprotestowała przeciw nazwom nadanym przez wojewodów rozstrzygnięciami nadzorczymi. Do sądów administracyjnych napłynęły pierwsze skargi i zaczęły zapadać pierwsze wyroki.

Wyrok bez precedensu

Ale ich orzecznictwo nie jest jednolite. Przykładowo WSA w Olsztynie oddalił skargę gminy Olsztyn na zmianę nazwy ulicy inicjatora współzawodnictwa pracy Wincentego Pstrowskiego – na Żołnierzy 5. Wileńskiej Brygady AK. Natomiast WSA w Poznaniu uchylił zarządzenie zastępcze wojewody wielkopolskiego o zmianie nazwy ulicy 23 Lutego na por. Janiny Lewandowskiej.

Najbardziej znaczące okazało się jednak orzeczenie WSA w Gdańsku, który 28 marca 2018 r. uchylił decyzję wojewody pomorskiego o zmianie nazw siedmiu ulic, w tym ul. Dąbrowszczaków na ul. Lecha Kaczyńskiego.

Prof. Marek Chmaj, reprezentujący wówczas w sądzie miasto Gdańsk, uznał, że wyrok WSA jest bez precedensu. Jest też bardzo ważny, ponieważ podobne sprawy czekają na rozstrzygnięcie w całym kraju. Dziś mówi, iż sąd uznał, że tzw. ustawa dekomunizacyjna nie mogła być podstawą zarządzenia wojewody, gdyż okazała się rażąco niezgodna z przepisami konstytucji i ustawy o samorządzie gminnym. Nadawanie i pozbawianie nazw ulic i placów należy bowiem do wyłącznych kompetencji samorządów.

Wyrok jest jednak nieprawomocny, a rzeczniczka wojewody pomorskiego poinformowała, że wkrótce zostanie wniesiona, przygotowywana obecnie, skarga kasacyjna do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

NSA rozpoznał też pierwsze skargi kasacyjne od wyroków innych wojewódzkich sądów administracyjnych. Warmińsko-mazurska gmina Kruklanki oraz opolska gmina Dobrzeń Wielki właśnie w NSA obroniły nazwę ul. 22 Lipca, a miasto Bielsko-Biała – Ryszarda Dziopaka, wieloletniego dyrektora Fabryki Samochodów Małolitrażowych.

Obecnie, przy rozbieżnym dotychczas orzecznictwie, niełatwo przewidzieć, co dalej. Prof. Marek Chmaj uważa, że jeśli wyrok w sprawie zmiany nazw ulic w Gdańsku utrzyma się w NSA, to samorząd przywróci dawne nazwy. Tą drogą mogą pójść również inne samorządy.

Radca prawny dr Łukasz Bernatowicz, ekspert BCC, zwraca jednak uwagę na niepoliczone koszty akcji dekomunizacyjnej ulic. – Idea, która jej przyświeca, jest szczytna, ale nie uwzględnia skutków dla mieszkańców i przedsiębiorstw. To dziesiątki wizyt w urzędach i bankach, setki pism do sądów rejestrowych i komplikacje, jeżeli zapomnimy o zmianie adresu – mówi dr Łukasz Bernatowicz. I dodaje: – Komplikacje mogą się zwielokrotnić, gdy w rezultacie prawomocnego wyroku sądu nastąpi powrót do dawnej nazwy ulicy, a wraz z tym do ponownych zmian w dokumentach. Dlatego ostrzegałbym przed nadgorliwością, która nie baczy na porządek prawny. ©?

Opinia dla „Rzeczpospolitej"

prof. Andrzej Piasecki - Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie

Dotychczas nie budziło sprzeciwu, że za nazwy ulic i placów odpowiada gmina. Takie kompetencje zapewnia ustawa o samorządzie gminnym, która nie jest ustawą zwykłą, lecz ustrojową. Kwalifikując do dekomunizacji ponad tysiąc nazw ulic i placów w Polsce, i czyniąc z tego akcję, wojewodowie weszli w uprawnienia samorządów określone w tej ustawie. Pojawiły się też kwestie polityczno-historyczne i prawnoustrojowe, a sądy nie mogą przecież interpretować historii ani tym bardziej jej tworzyć. Toteż pierwsze wyroki utwierdzają, że nadawanie nazw ulicom i placom powinno być pozostawione wspólnotom samorządowym, które przecież same mogą powoływać ekspertów od oceny historycznej.

Internet i prawo autorskie
Bruksela pozwała Polskę do TSUE. Jest szybka reakcja rządu Donalda Tuska
Prawnicy
Prokurator z Radomia ma poważne kłopoty. W tle sprawa katastrofy smoleńskiej
Sądy i trybunały
Nagły zwrot w sprawie tzw. neosędziów. Resort Bodnara zmienia swój projekt
Prawo drogowe
Ten wyrok ucieszy osoby, które oblały egzamin na prawo jazdy
Dobra osobiste
Karol Nawrocki pozwany za książkę, którą napisał jako Tadeusz Batyr