Najpierw złożyli wniosek o przywrócenie terminu do wniesienia protestu, który upłynął w listopadzie ubiegłego roku.

Mieszkańcy Brzezin wystąpili w obronie Jana Krakowiaka, byłego dyrektora szpitala w Brzezinach, który niespełna dwa tygodnie przed wyborami został tymczasowo aresztowany za jazdę w stanie nietrzeźwym i pomoc w poświadczeniu nieprawdy w dokumentach, za co grozi do dziesięciu lat pozbawienia wolności. Dyrektor, który nie przyznaje się do winy, siedział w areszcie do dnia ogłoszenia wyniku wyborów. W walce o mandat radnego wojewódzkiego zabrakło mu niespełna 800 głosów.

W czerwcu tego roku prokuratura wycofała się z zarzutu, że poświadczał nieprawdę. To właśnie ten zarzut wpłynął na decyzję o aresztowaniu. Krakowiak twierdzi, że prokuratura osłabiła jego pozycję w walce o mandat. Wyborcy mieli dylemat, czy głosować na osobę nazwaną w mediach przestępcą czy na innego kandydata.

- Do powtórnych wyborów może dojść tylko, gdy błąd popełni organ wyborczy, a nie aparat ścigania - mówi Izydor Rekść, przewodniczący Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Łodzi. -Ponadto nie ma możliwości przywrócenia terminu protestu wyborczego, bo jest terminem zawitym.