Na działkach mieszkają ludzie, a nadzór jest bierny

Na terenie ogrodów działkowych łamane jest prawo. Od wielu lat m.in. mieszkają tam ludzie, niektórzy mają nawet meldunek. Tego rodzaju zarzutów jest znacznie więcej. Zawiera je raport NIK dotyczący kontroli rodzinnych ogrodów działkowych. NIK przeprowadziła ją na zlecenie Sejmu.

[wyimek]5 tys. ogrodów działkowych istnieje na terenie Polski[/wyimek]

Z wynikami tej kontroli zaznajomili się pod koniec ubiegłego tygodnia posłowie z Sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej. Krytyka pod adresem NIK była druzgocąca. Parlamentarzyści wytknęli jej wiele błędów. Podobnie uczynił Polski Związek Działkowców (PZD).

[srodtytul]Co ustaliła NIK [/srodtytul]

NIK objęła kontrolą osiem gmin, na terenie których znajduje się 15 proc. działających rodzinnych ogrodów działkowych. Dotyczyła ona okresu od 1 stycznia 2006 r. do 30 września 2009 r.

Zdaniem NIK w sześciu gminach na terenie ogródków mieszkało blisko 1000 osób. Tej sytuacji winne są m.in. niejasne przepisy. Pozwalają one na meldowanie osób na działkach, mimo że [link=http://akty-prawne.rp.pl/Dokumenty/Ustawy/2005/DU2005Nr169poz1419.asp]ustawa o rodzinnych ogrodach działkowych (dalej: ustawa)[/link] zabrania zamieszkiwania na ich terenie. NIK sformułowała także wiele zarzutów pod adresem samego PZD. Jej zdaniem trudno jednak zdyscyplinować ten związek, bo ustawodawca w żadnych przepisach nie wskazał urzędu, który sprawowałby nad nim nadzór. NIK wytknęła też, że w gminach brakowało kompletnej dokumentacji ogrodów.

Według raportu przywrócenie prawidłowej funkcji rodzinnym ogrodom może nastąpić tylko poprzez zmianę ustawy.

[srodtytul] Za mały procent [/srodtytul]

– Kontrola była nie do końca rzetelna – uważa poseł Norbert Raba (PO). – Na przykład we Wrocławiu NIK wskazała na działkach domy, które stoją tam od czasów przedwojennych i są to zabytki. O tym NIK nic jednak nie wspomina, wytyka jedynie naruszenie przepisów.

– Skontrolowano zbyt mało ogrodów, by wyciągać aż tak daleko idące wnioski – twierdził z kolei w Sejmie Eugeniusz Kondracki, prezes PZD.

Podobnego zdania byli posłowie. Twierdzili wręcz, że raport NiK przypomina strzelanie śrutem z armaty.

Eugeniusz Kondracki przyznał, że owszem, są przypadki zamieszkiwania na terenie ogrodów. Władze ogrodów i sam PZD nie są jednak w stanie same sobie z tym problemem poradzić, niezbędna jest interwencja nadzoru budowlanego, a ten jest bierny. Za bałagan w dokumentach odpowiedzialne są natomiast gminy. Dostały bowiem wszystkie niezbędne dokumenty tuż po tym, gdy weszła w życie ustawa.

[wyimek]1 mln osób posiada działki. Właścicielem tych terenów jest najczęściej gmina, a PZD użytkownikiem wieczystym[/wyimek]

– Jeżeli jest bałagan w gminach, to niech zabiorą się za porządki – uważa poseł Stanisław Stec (SLD).

Według posłów nie ma potrzeby nowelizowania ustawy.

[srodtytul]Nie będzie zmian [/srodtytul]

Na razie zmian w ustawie więc nie będzie. Jak powiedział w Sejmie Marek Zająkała, wiceprezes NIK, Ministerstwo Infrastruktury czeka na rozpatrzenie przez Trybunał Konstytucyjny wniosku prezesa Sądu Najwyższego dotyczącego ustawy. Dopiero wtedy ewentualnie podejmie decyzję, co dalej.