Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej pod wpływem krytyki resortu finansów okroiło projekt założeń nowelizacji ustawy o pomocy społecznej. To Komitet Stały Rady Ministrów ma rozstrzygnąć, nad którą wersją będą prowadzone dalsze prace.
– Są obawy, że nowy wariant nie przyczyni się do zreformowania systemu pomocy społecznej. Zrezygnowano z mechanizmów motywujących osoby i rodziny do zmiany swojej trudnej sytuacji i uniezależnienia się od pomocy społecznej. Dominować będzie dotychczasowy sposób podejścia do pomocy społecznej, w którym klienci oczekują przyznania zasiłków – zauważa Jarosław Duda, wiceminister pracy i polityki społecznej, w piśmie do Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Wszystko rozbija się o pieniądze. Koszt pierwszej wersji założeń sięgałby 600 mln zł. A ostatniej – 122 mln zł.
Pierwotna wersja reformy zakładała odejście od kryteriów dochodowych na rzecz minimalnego dochodu socjalnego. Miał on podlegać corocznej waloryzacji opartej na wzroście cen towarów i usług znajdujących się w koszyku minimum egzystencji, a nie – jak obecnie – przeprowadzanej co trzy lata weryfikacji.
Obecny zasiłek stały i okresowy miały być zastąpione zasiłkiem socjalnym oraz socjalnym dodatkiem motywacyjnym. Pierwsza forma wsparcia wyrównuje dochód danej osoby do poziomu minimalnego dochodu socjalnego. Tylko ludziom starszym i niepełnosprawnym ma być przyznawana bezterminowo (na zasadach obecnego zasiłku stałego). Z kolei rokującym powrót do samodzielności zasiłek socjalny byłby przyznawany okresowo, jako warunek zawarcia i realizacji kontraktu socjalnego. Podejmujący aktywne działania otrzymywaliby też dodatek motywacyjny w wysokości 50 proc. zasiłku. Te właśnie zmiany generują największe koszty. Dlatego w drugiej wersji projektu z nich zrezygnowano.