Ostatnie wybory samorządowe pokazały niedoskonałości systemu wyborczego. Padł rekord czasu oczekiwania na oficjalne wyniki I tury. Do sądów wpłynęło 1,5 tys. protestów – trzy razy więcej niż w 2010 r. Padł też rekord głosów nieważnych.
Jak te i inne problemy prawa wyborczego rozwiązać, dyskutowali w środę w redakcji „Rzeczpospolitej" naukowcy i prawnicy.
Wzmocnić PKW
Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego: Kodeks wyborczy jest młodą ustawą, dopiero się jej uczymy – mówi sędzia. Dlatego cieszą mnie tak liczne protesty wyborcze. Z pewnością zwrócą one uwagę na problemy ze stosowaniem prawa. Jeżeli miałbym wskazać rozwiązania, które już teraz powinny być zmienione, to nasuwają mi się dwie sprawy. Po pierwsze, jakimś kompletnym nieprawdopodobieństwem jest możliwość wyboru na wójta (burmistrza, prezydenta miasta) osoby, która nie jest mieszkańcem gminy. Druga sprawa to zasady funkcjonowania Państwowej Komisji Wyborczej. Powinna ona pozostać ciałem sędziowskim. Mieszanie sędziów z politykami to zdecydowanie zły pomysł. Natomiast rozważyć należy wprowadzenie kadencyjności tego organu. Aby zapewnić ciągłość funkcjonowania tego organu, można zastosować rozwiązanie znane z Trybunału Konstytucyjnego, którego sędziowie są powoływani na kadencje indywidualne.
Głosowanie przeciwko wszystkim wpłynie na frekwencję i będzie ważną informacją dla polityków
Prof. Marek Chmaj z Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej: Kodeks wyborczy pewne kwestie uporządkował. To dobrze i wygodnie dla wyborcy, że ujednolicono zasady głosowania, postanawiając w tej ustawie, że kratka, którą trzeba zaznaczyć, oddając głos, znajduje się zawsze z lewej strony nazwiska kandydata. Wydaje mi się również, że ścisłe uregulowanie, że ważne oddanie głosu polega na skreśleniu dwiema krzyżującymi się liniami właściwej kratki, jest dla wszystkich wyborców czytelne.