Pracownicy pomocy społecznej mają problem ze sprawdzaniem, czy wnioskujący o przyjęcie dziecka do przedszkola rzeczywiście wychowują je samotnie. Weryfikację tego, czy rodzic podał prawdę, zleca wójt (burmistrz, prezydent miasta).
Po co rodzice mieliby kłamać? Jeśli podczas rekrutacji do przedszkola okazuje się, że miejsc jest mniej niż chętnych, zgodnie z ustawą o systemie oświaty pierwszeństwo mają m.in. dzieci z rodzin wielodzietnych oraz samotnych rodziców. Rodzic przy rekrutacji do przedszkola składa jedynie oświadczenie. Pracownicy pomocy społecznej mają je zweryfikować. By to zrobić, często muszą przeprowadzić wywiad, podczas którego podawanych jest bardzo dużo danych niepotrzebnych przy rekrutacji do przedszkola.
Zbierają wiele danych
– Rodzice często są zmuszeni do podania informacji niewiązanych z rekrutacją, np. o ich sytuacji majątkowej, stanie zdrowia czy przypadkach przemocy w rodzinie. To wbrew prawu – mówi Jędrzej Niklas z Fundacji Panoptykon. Jego zdaniem samorządy, zamiast straszyć kontrolami, powinny zapewnić więcej miejsc w przedszkolach.
– Szczegółowe dane zbierane są szczególnie w tych miastach, w których świadczeniami rodzinnymi zajmują się wyodrębnione jednostki, a zadaniami wynikającymi z ustawy o pomocy społecznej – osobne ośrodki – mówi Paweł Maczyński, wiceprzewodniczący Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej. Dodaje, że weryfikację oświadczeń składanych przy okazji rekrutacji zwykle powierza się pracownikom socjalnym, a ci muszą przeprowadzić zamiast skróconego rozbudowany wywiad z ustawy o pomocy społecznej.
Niemożliwa weryfikacja
Problemem jest też to, że pracownik pomocy społecznej nie ma jak zweryfikować samotności. Poprzestaje na oświadczeniu rodzica, choć ten już je złożył przy okazji rekrutacji. Nie może np. przesłuchiwać sąsiadów, by ci potwierdzili, że dziecko rzeczywiście wychowywane jest przez jednego rodzica.