Zdaniem Ministerstwa Edukacji Narodowej do reformy systemu oświaty nie trzeba będzie właściwie dokładać. Wystarczy środków przewidzianych w subwencji oświatowej.
Samorządowcy są innego zdania. Koszty wygaszania gimnazjów szacują na prawie 1 mld zł w ciągu dwóch lat.
W ocenie skutków regulacji (OSR) do przedstawionych w piątek projektów ustaw MEN przewidziało, że w 2017 r. wystarczy zwiększyć środki przeznaczone na nowe podręczniki i materiały szkoleniowe o 129,3 mln zł. Zmieni się bowiem podstawa programowa. Ministerstwo zastrzega jednak, że kwota ta zwróci się już w 2019 r.
Kolejne wydatki wiązałyby się z egzaminami zewnętrznymi. W 2019 r. przystąpią do nich trzecioklasiści kończący ostatni rocznik gimnazjum i ósmoklasiści kończący wydłużoną szkołę podstawową. Nowością będzie też matura w szkole branżowej drugiego stopnia, która także generuje koszty. Na egzaminy z budżetu państwa popłyną dodatkowe środki – 250 tys. zł w przyszłym roku. W 2018 r. będzie to 2,2 mln, a rok później aż 33 mln.
Na dodatkowe fundusze na przebudowę szkół samorządy liczyć już nie mogą. W OSR zaznaczono wyraźnie, że środki przewidziane dla nich na zadania oświatowe w 2016 r. są wystarczające do sfinansowania zmian. Łączna liczba dzieci pozostających w systemie oświaty, po reformach ustrojowych, pozostanie przecież bez zmian. A część uczniów zakończy edukację wcześniej.