Większość miejscowych planów przewiduje stawki renty planistycznej. Choć stawki są wysokie, to dochody gmin z tego tytułu są na ogół bardzo mizerne. Coraz częściej więc samorządy postulują, by wprowadzić zmiany w tym zakresie.
Zgodnie z art. 36 ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym gminy mogą pobierać rentę planistyczną, gdy wzrośnie wartość działki na skutek uchwalenia lub zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.
Mogą to robić w ciągu pięciu lat od daty uchwalenia planu. Płacą rentę zbywający nieruchomość, a więc nie tylko gdy ją sprzedają, ale także gdy np. darują czy wniosą aportem do spółki.
Wysokość renty ustalają same gminy. Nie może przekroczyć 30 proc. wzrostu wartości nieruchomości. Zazwyczaj są to maksymalne stawki, zdarza się jednak, że ustalają je na poziomie 0,1 proc. Tymczasem ustawa o planowaniu nie przewiduje zwolnienia z obowiązku uiszczenia renty planistycznej. Z tego powodu niektóre gminy ustalały stawki na poziomie 0 proc. Pod wpływem orzecznictwa sądów administracyjnych musiały z tego zrezygnować. Coraz częściej gminy mówią o wykreśleniu instytucji renty planistycznej z ustawy. Ponadto wiele decyzji zostało uchylonych po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 9 lutego 2010 r. (P 58/08). Trybunał stwierdził, że gminy nie powinny pobierać opłaty planistycznej na podstawie nowego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego od właścicieli, których nieruchomości były objęte starym, pod warunkiem, że stary i nowy plan przewidywały takie samo przeznaczenie działki.
Z założenia renta miała pokrywać koszty sporządzenia kolejnych miejscowych planów, tymczasem tak się nie dzieje.