W zależności od wartości zamówienia zamawiający stosują różne przepisy. Wyznacznikiem są tzw. progi unijne, czyli kwoty podawane w euro. Poniżej nich obowiązują mniej restrykcyjne przepisy, powyżej – ostrzejsze. Przykładowo – gdyby któreś z ministerstw ogłaszało przetarg na dostawę komputerów poniżej 133 tys. euro kilka dni temu, termin na składanie ofert wynosiłby tylko siedem dni, a większość decyzji urzędniczych byłaby niepodważalna, gdyż przedsiębiorcom nie przysługiwałoby odwołanie.
[srodtytul]Niższe progi...[/srodtytul]
Od Nowego Roku obowiązuje [b]rozporządzenie Komisji Europejskiej (1177/2009)[/b], które zmieniło wysokość progów. Czasami dość poważnie. Wcześniej prace budowlane do prawie 20 mln zł można było zlecić na podstawie łagodniejszych przepisów. Dzisiaj, jeśli ich wartość zostanie oszacowana na ok. 18,6 mln zł, trzeba stosować ostrzejsze (patrz ramka).
[b]W zasadzie obowiązek stosowania nowych progów wynika wprost z przepisów wspólnotowych. Zostały one jednak wpisane do krajowego rozporządzenia. [/b]
– Chcieliśmy uniknąć chaosu. Skoro nasze przepisy dotychczas to regulowały, uznaliśmy, że tak powinno być dalej – mówi Jacek Sadowy, prezes Urzędu Zamówień Publicznych. Progi są określone w [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=336362]rozporządzeniu prezesa Rady Ministrów w sprawie kwot wartości zamówień oraz konkursów, od których jest uzależniony obowiązek przekazywania ogłoszeń Urzędowi Oficjalnych Publikacji Wspólnot Europejskich (DzU z 2009 r. nr 224, poz. 1795)[/link].