W ciągu całego tego roku ogłoszonych może zostać nawet 80 – 90 projektów – wynika z raportu firmy Investment Support, do którego dotarła "Rz". – Gdyby nie wybory samorządowe i gorsza sytuacja finansowa samorządów, liczba projektów mogłaby być nawet trzy razy większa – uważa Kacper Kozłowski, dyrektor ds. projektów Investment Support.
W całym 2009 r. ogłoszeń nowych projektów było 41. Ale kilkanaście zostało unieważnionych, bo partnerzy i publiczni, i prywatni dopiero badali swoje możliwości i nowe rozwiązania wprowadzone od lutego 2009 r. wraz ze znowelizowaną ustawą. Uprościła ona część procedur w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego lub udzielenia koncesji, czyli tzw. małego PPP.
Na różnym etapie realizacji lub planowania jest ok. 200 tego typu inwestycji na kilka miliardów złotych. Największe to zagospodarowanie gdańskiego Targu Siennego i Rakowego w Gdańsku za ponad 1 mld zł czy spalarnia śmieci w stolicy za ponad 600 mln zł. Umowy w ramach PPP zawierane są na kilkanaście do kilkudziesięciu lat.
Co z PPP mają samorządowcy? Przede wszystkim mogą zrealizować potrzebne inwestycje bez wykładania pieniędzy czy zadłużania się. Chodzi np. o budowę obiektów sportowych, parkingów podziemnych, przebudowę przychodni i szpitali. W zamian za realizację inwestycji prywatny przedsiębiorca może potem użytkować część obiektu lub pobierać opłaty np. za wstęp na basen. Płacą mieszkańcy, ale niekoniecznie więcej, niż gdyby obiekt prowadziło miasto.
Jak przekonuje Maciej Bluj, wiceprezydent Wrocławia, firma może lepiej zarządzać obiektem, a na dodatek budując w pewnym sensie dla siebie, bardziej dba o jakość i późniejsze niskie koszty użytkowania. Liderzy PPP to m.in. Kraków, Poznań, Sopot czy Wrocław. – Mniejsze miasta w ostatnim czasie też zainteresowały się formułą PPP – mówi Kozłowski.