Reklama

Polscy sędziowie boją się unijnego trybunału

Orzekający w polskich sądach nie znają unijnego prawa i nie potrafią korzystać z europejskiego orzecznictwa. Wyjątkowo aktywne jest natomiast Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Publikacja: 09.09.2013 10:02

Sędziowie TSUE przed jedną z rozpraw w sprawach z udziałem Polski

Sędziowie TSUE przed jedną z rozpraw w sprawach z udziałem Polski

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Polskie sądy bardzo rzadko korzystają z możliwości wystosowania tzw. odesłania prejudycjalnego do unijnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – wynika z najnowszych statystyk TSUE. To specjalna formuła umożliwiająca sądowi krajowemu uzyskanie wykładni prawa europejskiego od sądu w Luksemburgu.

W zamyśle ten instrument powinien być stosowany często. Sędzia nie wie, jak w danym wypadku interpretować zapisy prawa UE, sięga więc do orzecznictwa. Jeśli nie znajduje w nim wyjaśnienia swoich wątpliwości, zawiesza postępowanie i wysyła do Luksemburga pytanie prejudycjalne. Na podstawie przysłanego stanowiska może wydać własny werdykt, który na pewno nie będzie zaskarżony.

W 2012 r. polskie sądy wysłały takich pytań zaledwie sześć, w tym roku dziewięć. Dla porównania niemieckie wysłały 68 w 2012 r. i już 50 w 2013 r.

Słabo wypadamy jednak nie tylko na tle starych państw członkowskich, których prawnicy wiedzą, jak stosować unijne instrumenty. Więcej pytań wysłały także sądy węgierskie czy czeskie, a więc z nowych uczestników Unii i zdecydowanie mniejszych niż Polska.

Według ekspertów, z którymi nieoficjalnie rozmawiała „Rz", mała liczba odesłań prejudycjalnych może mieć kilka powodów.

Reklama
Reklama

Po pierwsze, jeśli pytanie dotyczy sprawy już kiedyś rozstrzygniętej, to Trybunał odsyła do swojego orzecznictwa. Wysłanie pytania zmusza go więc do przestudiowania wcześniej orzecznictwa UE.

Po drugie, przygotowanie takiego pytania wymaga wiedzy i czasu.

Po trzecie wreszcie, zatrzymuje postępowanie przed polskim sądem na 14–15 miesięcy, bo tyle średnio trwa rozpatrywanie pytania prejudycjalnego przez luksemburski sąd. A dla sędziów statystyki rozpatrzonych spraw też się liczą. W efekcie pytań nie wysyłają, decydują się na to dopiero sądy najwyższej instancji – Naczelny Sąd Administracyjny lub Sąd Najwyższy.

Skutkiem takiej pasywności sędziów jest więcej spraw  w TSUE przeciwko Polsce. Bo jeśli zapadnie wyrok  niepoparty  jego stanowiskiem, to często może być zaskarżony do Luksemburga.

Zarówno w 2011 r., jak i w 2012 r. Polska była niechlubnym liderem listy skarg skierowanych przez Komisję Europejską do TSUE.

Inaczej niż sędziowie zachowuje się polski rząd, który wyjątkowo aktywnie korzysta z możliwości wpływania na unijne orzecznictwo. Każde pytanie prejudycjalne jest wysyłane do wszystkich państw członkowskich, aby mogły wydać swoją interpretację prawa unijnego w danej sprawie.

Reklama
Reklama

Polski rząd, w praktyce Ministerstwo Spraw Zagranicznych, korzysta bardzo często z tej możliwości. W 2013 r. wysłał do Luksemburga uwagi do 46 spraw, w tym roku – do 22. Za każdym razem jest w czołówce państw UE. W praktyce Trybunał nie musi ich brać pod uwagę. Jeżeli jednak widzi, że znaczna liczba krajów prezentuje zbliżone stanowisko, to jego orzeczenie może iść w tym kierunku.

— Anna Słojewska z Brukseli

Zawody prawnicze
Notariusze zwalniają pracowników i zamykają kancelarie
Spadki i darowizny
Czy darowizna sprzed lat liczy się do spadku? Jak wpływa na zachowek?
Internet i prawo autorskie
Masłowska zarzuca Englert wykorzystanie „kanapek z hajsem”. Prawnicy nie mają wątpliwości
Prawo karne
Małgorzata Manowska reaguje na decyzję prokuratury ws. Gizeli Jagielskiej
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama