Polskie sądy bardzo rzadko korzystają z możliwości wystosowania tzw. odesłania prejudycjalnego do unijnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – wynika z najnowszych statystyk TSUE. To specjalna formuła umożliwiająca sądowi krajowemu uzyskanie wykładni prawa europejskiego od sądu w Luksemburgu.
W zamyśle ten instrument powinien być stosowany często. Sędzia nie wie, jak w danym wypadku interpretować zapisy prawa UE, sięga więc do orzecznictwa. Jeśli nie znajduje w nim wyjaśnienia swoich wątpliwości, zawiesza postępowanie i wysyła do Luksemburga pytanie prejudycjalne. Na podstawie przysłanego stanowiska może wydać własny werdykt, który na pewno nie będzie zaskarżony.
W 2012 r. polskie sądy wysłały takich pytań zaledwie sześć, w tym roku dziewięć. Dla porównania niemieckie wysłały 68 w 2012 r. i już 50 w 2013 r.
Słabo wypadamy jednak nie tylko na tle starych państw członkowskich, których prawnicy wiedzą, jak stosować unijne instrumenty. Więcej pytań wysłały także sądy węgierskie czy czeskie, a więc z nowych uczestników Unii i zdecydowanie mniejszych niż Polska.
Według ekspertów, z którymi nieoficjalnie rozmawiała „Rz", mała liczba odesłań prejudycjalnych może mieć kilka powodów.