Wszystko po to, by nie zabierać do urzędniczej pracy sędziów z najbardziej obciążonych w kraju sądów. Tam i tak jest ciężko.
Przygotowany niedawno przez Ministerstwo Sprawiedliwości projekt zmian w ustawie o ustroju sądów powszechnych ma ukrócić wieloletnie delegacje sędziów do Ministerstwa Sprawiedliwości. Dzięki niemu nie tylko będzie ich mniej, ale i zwrot kosztów, jaki sędzia dostanie w związku z przeprowadzką, będzie limitowany.
Dziś ponad setka sędziów, zamiast zajmować się orzekaniem, pracuje w Ministerstwie Sprawiedliwości. Trudnią się tam urzędniczą pracą i statystyką.
Sędzia, według planów ministra, będzie delegowany do pracy w ministerstwie maksymalnie na pięć lat, a później obowiązkowo wróci do sądu. To jedyny sposób, by nie oderwać sędziów od orzekania – twierdzą autorzy projektu.
Minister chce też ukrócić ryczałtowe rozliczanie się sędziów z delegacyjnych dodatków. Teraz podstawą mają być faktyczne rachunki. Jeśli sędzia nie zdecyduje się korzystać z mieszkania służbowego, dokładnie rozliczy się z kosztów. Wydatki na mieszkanie mają być też limitowane. Ustalane procentowo w zależności od szczebla sądu, w którym orzekał sędzia przed delegowaniem, wyniosą średnio od 1,8 tys. zł do 3,5 tys. zł miesięcznie.