W ostatnich sprawach dyscyplinarnych adwokatów, radców i notariuszy w Sądzie Najwyższym pojawiły się te same stare uwagi sędziów, że kasacje są źle pisane. W efekcie są na granicy możliwości kontroli kasacyjnej.
Szkolne błędy
W jednej ze spraw Wyższy Sąd Dyscyplinarny zwrócił uwagę radcy, że nie może sam złożyć kasacji. Dosłownie to samo pismo podpisał więc inny radca, choć nie tak dawno SN orzekł, że samo dodanie podpisu nie stanowi nowej kasacji. W efekcie SN ją odrzucił bez merytorycznego rozpoznania. W kolejnej sprawie notariusz usunięty z zawodu kasację napisał tak, że sędzia uznał, że właściwie nie wiadomo, naruszenie jakich przepisów skarży. Gdyby chodziło o sprawę cywilną, pewnie odpadłaby na tzw. przesądzie, jak większość skarg kasacyjnych.
Pomysł utworzenia specjalnej grupy prawników, która miałaby uprawnienia do pisania skarg kasacyjnych, budzi jednak zdecydowany sprzeciw adwokatury.
60 proc.
kasacji cywilnych i pracowniczych nie kwalifikuje się do merytorycznego rozpoznania