Rz: Ministerstwo Sprawiedliwości chce wprowadzić nowy porządek w sądach. Żeby przyspieszyć procedowanie, planuje zapisać w regulaminie, że sąd ma tak planować sprawy, które rozpoczyna, by termin odroczenia czy przerwy w posiedzeniu nie był dłuższy niż trzy miesiące. To realne?
Maciej Strączyński: Zadziwia mnie ten pomysł, bo w tej chwili nadzór dąży do czegoś zupełnie odwrotnego. Wymusza się tylko na sędziach, by szybko nadawali bieg w nowych sprawach. Sędzia zmuszany jest wręcz do rozpoczynania wszystkich naraz. W niektórych sądach pojawiają się nawet konkretne terminy i wskazówki, w jakim czasie trzeba nadać sprawie bieg. Zmiany, które są planowane w regulaminie byłyby zaprzeczeniem dotychczasowego systemu nadzoru. Dlatego nie bardzo w to wierzę.
Chorzy sędziowie i ci, którzy korzystają z dłuższych urlopów, będą pomijani w wyznaczaniu spraw na bieżąco wpływających do sądu. Może dzięki temu przestaną się robić zaległości?
Po tym, jak odebrano nam 100-proc. zasiłek chorobowy, nie mogło się stać inaczej. Sędzia, który zachoruje, jest za to karany finansowo. Nie można mu jeszcze dołożyć tony spraw do odrobienia.
W projekcie nowego regulaminu mówi się, że sądy mają być przyjaźniejsze dla interesanta. We wszystkich mają powstać biura obsługi interesanta. Uważa pan, że to możliwe?