Minister sprawiedliwości przygotował projekt rozporządzenia z listą sądów, które wracają do orzekania (po tym, gdy Jarosław Gowin zlikwidował je w styczniu 2013 r.). Ustalił też obszar właściwości, jaki te sądy obejmą.
W projekcie minister przygotował też drugą listę: tych, które do orzekania mogą wrócić, ale nie muszą. Na jej podstawie zainteresowani prezesi sądów i samorządy lokalne mogą składać wnioski o powrót jednostek do orzekania.
Pozwala na to nowelizacja prawa o ustroju sądów powszechnych. Wprowadza ona kryteria, jakimi musi lub może kierować się szef resortu sprawiedliwości, zanim sąd zlikwiduje albo utworzy.
Ustawa mówi, że sąd rejonowy tworzy się dla obszaru jednej lub większej liczby gmin zamieszkanych przez co najmniej 50 tys. mieszkańców. Warunkiem jest liczba spraw, które do sądu wpływają – chodzi o to, by łącznie spraw cywilnych, karnych oraz rodzinnych i nieletnich wpływających do istniejącego sądu rejonowego z obszaru danej gminy (lub kilku gmin) było co najmniej 5 tys. w ciągu roku. Ustalając to kryterium, brano pod uwagę liczby i statystykę z 2012 r. Okazało się, że spełnia je 41 zniesionych 1 stycznia 2013 r. sądów rejonowych.
Na liście znalazły się m.in. Sąd Rejonowy w Nakle nad Notecią (prawie 59 tys. mieszkańców, spraw wpływających niemal 9 tys.), Sąd Rejonowy w Tucholi (prawie 90 tys. mieszkańców i 12 tys. spraw), Sąd Rejonowy w Działdowie (66,7 tys. mieszkańców i 7,8 tys. spraw) oraz Sąd Rejonowy w Kościerzynie (70,7 tys. mieszkańców i 8,4 tys. spraw).