Z roku na rok rośnie liczba skarg na przewlekłość. To dowód na to, że sądy pracują coraz gorzej czy więcej obywateli chce wyciągnąć pieniądze?
Irena Kamińska: Żadna z tych odpowiedzi nie jest dobra. Nie są też dobre prognozy na przyszłość. Sędziowie pracują coraz więcej i z roku na rok załatwiają więcej spraw, a obywatele mają prawo złożyć skargę na przewlekłość. Państwo musi ponosić finansową odpowiedzialność za złe ustawodawstwo i za złą organizację sądownictwa. Jeżeli ilość skarg na przewlekłość wynosi około 11 tys., to jest to mniej niż 1 proc. z 14 mln spraw, które rocznie wpływają do polskich sądów. Problemem jest to, czy będzie ich jeszcze więcej.
Najczęściej powodem wypłaty odszkodowania jest bezczynność w podejmowaniu czynności procesowych. Wygląda więc na to, że sędziowie się nie spieszą.
Nadmierny pośpiech, akurat przy orzekaniu, nie jest najlepszą radą dla sędziów. Przewlekłość jest najczęściej spowodowana zbyt dużą ilością spraw, którymi dany sędzia musi się zajmować. Ich ilość idzie często w setki , a wtedy trudno z jednakową uwagą śledzić każde akta. Ale zdarzają się oczywiste błędy i zawiniony brak nadzoru nad sprawą. Wtedy jednak możliwe jest wszczęcie postępowania dyscyplinarnego.
Część skarg kierowanych do sądów nie znajduje uzasadnienia w oczach adresatów. Czy nie jest tak, że sędziowie sądzą sędziów?