„Rzeczpospolita" opisała umowy, w których Trybunał zleca w 2015 r. przegotowanie „projektu orzeczenia" pracownikom Trybunału, ale niebędącym asystentami sędziów. W jednej zleceniobiorcą jest prawnik z Instytutu Nauk Prawnych PAN. ?W umowie z 2 stycznia 2015 r. np. zobowiązano wykonawcę do „zebrania materiałów i przygotowania projektu orzeczenia wraz z analizą prawną i wnioskami" do sprawy K 19/14 prowadzonej przez sędziego TK Stanisława Biernata. To prof. Biernat miał określać szczegółowy zakres prac oraz odebrać dzieło do 28 lutego. Wyrok w tej sprawie zapadł 24 marca 2015 r. Zapytaliśmy innych sędziów orzekających w niektórych z tych spraw, czy wiedzieli o takim wsparciu dla sędziego sprawozdawcy. Odpowiedzieli, że nie.
Stanisław Biernat, wtedy wiceprezes TK, przyznał „Rzeczpospolitej", że kilka razy korzystał z pomocy osób niebędących jego etatowymi asystentami, jedna osoba była zatrudniona w TK, a druga nie.
Z tabeli umów cywilnoprawnych zawartych przez Trybunał w 2015 r. i na początku 2016 r. opublikowanych przez Sieć Obywatelską Watchdog Polska wynika, że takich umów było sześć. Mają one dotyczyć też m.in. spraw sędziego Zbigniewa Cieślaka, Piotra Tulei i Teresy Liszcz. Ich treści jednak nie znamy.
Adam Strzembosz | pierwszy prezes Sądu Najwyższego w stanie spoczynku
Jak byłem aplikantem sędziowskim, to pisałem uzasadnienia wyroków, a nawet jeden z sędziów zlecał mi przygotowanie projektu wyroku, ale nie sugerował, jaki on będzie, a po sprawie albo go podpisywał, albo wyrzucał do kosza. Nie znam szczegółów, dlaczego i jakim zakresie pracownikom Trybunału zlecano przygotowanie projektów orzeczenia, być może chodziło o jakieś fachowe wsparcie. Jeśli to byli pracownicy TK, to nie widzę w tym nić zdrożnego. Ja w każdym razie z czymś takim się nie spotkałem, wtedy zresztą nie było w sądach nawet asystentów. Co się zaś tyczy zlecenia osobie spoza Trybunału, to lepiej by tego nie było.
Ja z taką praktyką się nie spotkałem i trudno mi ją teraz ocenić.