Prezentacja jest próbą rozmowy tych dwojga – jak wyjaśniała Anna Muszyńska, kuratorka wystawy. Rozmowy hipotetycznej, bo nie pozostały żadne dokumenty, czy wspomnienia pozwalające sądzić, że się zdarzyła. Ale mogła – na pewno.
By ją uwiarygodnić, przed wejściem na ekspozycję umieszczono cytaty z prywatnych zapisków Marii Jaremy z różnych okresów twórczości oraz z rękopisu Andrzeja Wróblewskiego. Ułożone zostały w ten sposób, by pokazać możliwość dialogu artystów. Czytamy m.in. „Wróblewski: Muszę w swej twórczości zachować, a najpierw zdobyć – królewską ogólność, wszechpoznawalność; muszę w niej zamknąć wszystko, i to, co przeżyłem, i ogromnie wiele tego, o czym tylko wiem (z książek, opowiadań), i wreszcie, i jeszcze więcej tego, o czym nie wiem, ale co musi być we mnie, bo jestem synem, Polakiem, inteligentem, wielokrotnym kolegą, przechodniem i pocieszycielem”, a także słowa Jaremy: „Artysta musi mieć prawo eksperymentowania, bo czymże jest sztuka, jeśli nie nieustannym płodnym eksperymentem! Trzeba ryzykować sto prób nieudanych, aby jedna dała rezultat, który coś wniesie do sztuki, a tym samym do życia. Ale nie ma postępu w sztuce bez możliwości konfrontacji rezultatów doswiadczeń”.