Gdy przed pięciu laty na rondzie de Gaulle’a wyrosła palma, w mieście podniósł się gwar. Jedni wzdychali z zachwytu, inni na niecodzienną rzeźbę Joanny Rajkowskiej spoglądali z pełną pogardą. – Po co komu sztuczne drzewo na środku skrzyżowania? – pytali.
Dziś pytania ucichły. Co więcej, palma na stałe wpisała się w krajobraz stolicy. Jest jak dla Krakowa lajkonik, Poznania koziołki, a Wrocławia krasnale. Jej zdjęcia, a nawet mapki dojścia na rondo, można znaleźć w turystycznych przewodnikach. Warszawiacy nie tyle przyzwyczaili się do sztuki prezentowanej poza murami galerii, ile ją po prostu polubili.
– Są miejsca w Warszawie, które wręcz odstraszają przechodniów. Sztuka je oswaja – twierdzi Anna Myca. Jako przykład malarka spod Koszalina podaje Dworzec Centralny i jego okolice, które mija za każdym razem, gdy odwiedza stolicę. Dlatego to właśnie tu postanowiła zrealizować swój nowy projekt – jeszcze w tym roku 16 z 48 podpór wiaduktu przy skrzyżowaniu Al. Jerozolimskich i al. Jana Pawła II pokryje bluszcz.
To nie pierwszy pomysł Mycy dotyczący miejskich szaroburych słupów. W ubiegłym roku chciała udekorować podpory niedokończonej przeprawy nad Trasą Toruńską.
– Okryte barwnymi ornamentami mogłyby służyć za punkty orientacyjne – planowała. Jej pomysł wspierali m.in. Galeria Zachęta i naczelny architekt miasta. Plany pokrzyżowały jednak miejskie inwestycje związane z mistrzostwami Euro 2012.