Ma 85 lat, wycofał się z życia dziewięć lat temu – ale jego sztuka i filozofia wciąż są obecne. W tym roku wyjątkowo często mamy okazję z nimi obcować.
Wiadomo, że Nowosielski uczył się ikonopisania w Ławrze Poczajłowskiej, seminarium prawosławnym. Tam, jak mówi, "narodził się duchowo". Do tej konstatacji nawiązuje wystawa w poznańskim Centrum Kultury Zamek zatytułowana "Obraz nie ludzką ręką malowany. Ikony Jerzego Nowosielskiego i archetypy". Trzon ekspozycji tworzą 33 ikony polskiego malarza powstałe w latach 1965 – 1978.
Artysta niechętnie godził się na prezentowanie religijnego malarstwa w galeriach. Być może przekonałaby go koncepcja wystawy. Jej aranżacja nawiązuje do architektury świątyni. Na ścianach – wielkoformatowe zdjęcia z kilku ważnych dla prawosławia miejsc, jak sobór Mądrości Bożej w Kijowie czy fresk z cerkwi Zbawiciela na Berestowie. Są też elementy wyposażenia świątyń oraz krzyże liturgiczne. A także polichromia z katolickiego kościoła w Wesołej, najsłynniejszego dzieła sakralnego Nowosielskiego, wpisanego już na listę zabytków.
Jednocześnie w krakowskiej Starmach Gallery można oglądać (i czytać) "Notatki, część czwartą". Prawie 80 projektów budowli sakralnych, szkiców do polichromii i witraży. Niektóre to konkretne plany zrealizowane w świątyniach w Tychach czy Lublinie; inne plany pozostały w fazie wstępnej, rysunkowej. Są też prace z innej bajki – fantazyjne, nierealne, jak klocki wyjęte z imaginacyjnych pejzaży malarza.
Projekty cerkwi Nowosielskiego są znakomite. To budowle pełne powagi i dostojeństwa. Ascetyczne, wyważone w proporcjach, o zwartych bryłach. Przywołują skojarzenia z najlepszą nowoczesną architekturą sakralną, a także ze świątyniami romańskimi.