Szata graficzna wyróżniała się na tle wszystkiego, co wówczas publikowano. Ręczna robota złożona z szablonów i linorytów z elementami kolaży.
„Luxus“ był niczym paczka przysłana z Zachodu (ściślej – znad Odry). Świadczył o tym, że w różnych polskich środowiskach młodzi otrząsają się z urazu roku 1981 i biorą się za radosną twórczość, na przekór polityce oraz bytowej nędzy. Jednak pod pozorami niefrasobliwości i zgrywy krył się bunt przeciwko rzeczywistości.
Ciekawe euforyczno-kontestacyjne klimaty pojawiły się w rozmaitych środowiskach plastycznych jednocześnie. W stolicy mieliśmy Gruppę, w Poznaniu było Koło Klipsa, a we Wrocławiu – Luxus i Pomarańczowa Alternatywa. Te ugrupowania funkcjonowały trochę jak kabarety, łącząc plastykę z publicznymi akcjami. W polskiej sztuce kipiało jak 30 lat wcześniej, w czasach odwilży.
Bo prawdziwi artyści mają dar, o którym coraz częściej się zapomina: wyczuwają nadciągające wydarzenia. Tak było w przypadku tych ugrupowań. W ich twórczości pojawiły się zapowiedzi wielkiego przełomu, ale również można było odnaleźć zwiastuny tego, co nadeszło nieco później: komercji, pozornego blichtru, parcia do kasy.
Autorzy gazetki „Luxus“ wyczuli nadchodzące zmiany. Liderem zespołu był Paweł Jarodzki, rocznik 1958. Tej jesieni ma w stolicy benefis: dwie retrospektywy jednocześnie. Swoją drogą, co to za retrospektywy, skoro autor nie datuje ani nie tytułuje prac? A że nie zmienił się zbytnio, można sądzić, iż czas się dla niego zatrzymał.