Korespondencja z Londynu
Jedna z sal Tate przypomina wnętrze ogrodu botanicznego. Temperatura dochodzi do 40 stopni. Mnóstwo świeżych, pachnących kwiatów, egzotyczne owoce, tysiące kolorowych motyli. Odbywa się tu odwieczny proces narodzin i umierania. Tyle że jest on zorganizowany dla nas, widzów. Niektóre motyle latają żwawo, inne z trudem wznoszą się i opadają. Niektóre zamarły na świeżo pomalowanych płótnach, stały się częścią obrazu. Nieżywe leżą na ziemi, stolikach, czasami chrzęszczą miażdżone butami przez zwiedzających. Ale kolejne już się przecież wykluwają ze złożonych przez samice jaj. I tak w kółko.
Rekin na żywo
Praca nazywa się „In and Out of Love". Jest w niej cała artystyczna metoda Damiena Hirsta: rozmach, moralny szantaż, śmierć, przemijanie i widowisko. Pod połyskiem i dekoracyjnością jego prac zawsze czuć zapach zgnilizny.
Na londyńskiej wystawie można zobaczyć blisko 70 flagowych prac czołowego reprezentanta pokolenia Young British Artists. Wśród nich platynową czaszkę wysadzaną ośmioma tysiącami diamentów, zatopione w formalinie rekiny, owce, cielaki, pokój aptekarski, wielkie gabloty ze skrupulatnie wyeksponowanymi niedopałkami. Są też malarskie prace, cała seria kompozycji kropek w różnych kolorach z katalogu gotowych farb do ścian, na białym tle, na płótnach różnych rozmiarów i w zmieniających się konfiguracjach. Brytyjska prasa kłóci się o wartość pokazu. Krytyk „The Independent" nazywa Hirsta artystą nierównym, ale ciekawym. „The Guardian" zauważa, że dotychczas prace Anglika znane były głównie z mediów i warto je zobaczyć na żywo. Lecz dodaje, że niczego na tym nie zyskują. Pokaz nuży powtarzalnością motywów, a sam artysta oprócz wadzenia się ze światem sztuki nie ma nic do powiedzenia.
Uznany brytyjski krytyk Julian Spalding tuż przed wystawą wydał książkę „Jeżeli masz jakieś dzieło Hirsta, powinieneś je sprzedać. Póki nie jest za późno". Artysta w odwecie odmówił mu wstępu na wystawę. Kuratora przemycił do Tate brukowiec „Daily Mail", na łamach którego ten ochoczo zjechał pokaz. Trudno stwierdzić, kto komu robi większą reklamę.