Wspaniały pokaza prac Hirsta

Damien Hirst, wielki prowokator sztuki współczesnej, doczekał się wystawy w Tate Modern - pisze Jacek Tomczuk

Publikacja: 13.06.2012 09:27

Korespondencja z Londynu

Jedna z sal Tate przypomina wnętrze ogrodu botanicznego. Temperatura dochodzi do 40 stopni. Mnóstwo świeżych, pachnących kwiatów, egzotyczne owoce, tysiące kolorowych motyli. Odbywa się tu odwieczny proces narodzin i umierania. Tyle że jest on zorganizowany dla nas, widzów. Niektóre motyle latają żwawo, inne z trudem wznoszą się i opadają. Niektóre zamarły na świeżo pomalowanych płótnach, stały się częścią obrazu. Nieżywe leżą na ziemi, stolikach, czasami chrzęszczą miażdżone butami przez zwiedzających. Ale kolejne już się przecież wykluwają ze złożonych przez samice jaj. I tak w kółko.

Rekin na żywo

Praca nazywa się „In and Out of Love". Jest w niej cała artystyczna metoda Damiena Hirsta: rozmach, moralny szantaż, śmierć, przemijanie i widowisko. Pod połyskiem i dekoracyjnością jego prac zawsze czuć zapach zgnilizny.

Na londyńskiej wystawie można zobaczyć blisko 70 flagowych prac czołowego reprezentanta pokolenia Young British Artists. Wśród nich platynową czaszkę wysadzaną ośmioma tysiącami diamentów, zatopione w formalinie rekiny, owce, cielaki, pokój aptekarski, wielkie gabloty ze skrupulatnie wyeksponowanymi niedopałkami. Są też malarskie prace, cała seria kompozycji kropek w różnych kolorach z katalogu gotowych farb do ścian, na białym tle, na płótnach różnych rozmiarów i w zmieniających się konfiguracjach. Brytyjska prasa kłóci się o wartość pokazu. Krytyk „The Independent" nazywa Hirsta artystą nierównym, ale ciekawym. „The Guardian" zauważa, że dotychczas prace Anglika znane były głównie z mediów i warto je zobaczyć na żywo. Lecz dodaje, że niczego na tym nie zyskują. Pokaz nuży powtarzalnością motywów, a sam artysta oprócz wadzenia się ze światem sztuki nie ma nic do powiedzenia.

Uznany brytyjski krytyk Julian Spalding tuż przed wystawą wydał książkę „Jeżeli masz jakieś dzieło Hirsta, powinieneś je sprzedać. Póki nie jest za późno". Artysta w odwecie odmówił mu wstępu na wystawę. Kuratora przemycił do Tate brukowiec „Daily Mail", na łamach którego ten ochoczo zjechał pokaz. Trudno stwierdzić, kto komu robi większą reklamę.

Błazen w prosektorium

Świat wielkiej sztuki długo kazał czekać Hirstowi w przedsionku uznania. Artysta debiutował w połowie lat 80. i właściwie od razu podjął swoje tematy: przemijanie, starzenie się, śmierć w kontekście coraz bardziej sekularyzującego się i zamożnego społeczeństwa na przełomie wieków. W Tate pokazuje wstrząsające zdjęcie, w prosektorium sfotografował się z głupkowatym uśmiechem z nieżywym mężczyzną. Jedyną bronią współczesnego człowieka przeciw śmierci jest już tylko jej obśmianie, błazeńskie oswojenie.

Hirst już od 20 lat jest jednym z najdroższych współczesnych artystów. Być może nikt tak dobrze nie uosabia dzisiejszego ducha sztuki trawionego potrzebą coraz to nowych i zawsze silniejszych bodźców, uciekającego przed rutyną, poddanego dyktatowi mody, marketingu i snobizmu.

Sztuka takich artystów jak Hirst uwiarygodnia kulturalne ambicje nowych milionerów. Zwłaszcza że na świecie przybywa ich szybko, a nie dla wszystkich starcza dzieł starych mistrzów. Anglika kolekcjonują rosyjski magnat Roman Abramowicz, gruziński potentat surowcowy Borys Iwaniszwili czy córka emira Kataru Sheikha al Mayassa al Thani. „Rynek sztuki jest większy, niż ktokolwiek zdaje sobie sprawę" – ogłasza Hirst.

Liczą się kopie

Dla świata artystów tworzących na zamówienie instytucji za państwowe pieniądze był uosobieniem nowych czasów, w których sztukę trudno oddzielić od rynku, twórcę od gwiazdy pop. Czy wystawa w Tate zmieni ten wizerunek? Raczej nie. Julian Stalabrass, autor książki „Hight Art Lite. The Rise and Fall of Young British Arts", zauważa, że Hirst stał się zakładnikiem własnej roli: cynika, prowokatora, hedonisty i dandysa zafascynowanego pieniądzem i śmiercią. Nawet jeżeli robi kapitalną pracę, osłabia ją kilkoma „kopiami". Jeden regał z pudełkami lekarstw mógłby być traktowany jako komentarz do uzależnienia współczesnego człowieka od wspomagaczy, tabletek uśmierzających ból, łykanych na poprawę samopoczucia. Anglik jednak na jednej pracy się nie zatrzymuje, pokazuje kilkanaście takich gablot. Oczywiście tłumaczy się, że jako artysta ma prawo do serii prac na ten sam temat, jednak nie wiadomo, czy o długości serii nie decyduje kolejka kolekcjonerów.

Ogromny rekin tygrysi, złowiony u wybrzeży Australii w 1991 r., z paszczą otwartą w stronę nadchodzącego ku niemu widza, zanurzony w wielkiej szklanej witrynie (instalacja waży dwie tony), to dzieło o niezgodzie na śmierć, wspaniała praca o samotności, nierównej walce, jaką prowadzimy ze światem. Kiedy jednak w kolejnych akwariach ogląda się kolejne owce, rekiny, czuć znowu, że prawo serii nie wzmacnia przekazu, ale stan konta artysty.

Strategia cynicznej gry z rynkiem stała się podstawą artystycznej postawy Hirsta. Jego prace są drogie i świetnie się sprzedają, bo wycena tych dzieł jest jednym z ważniejszych elementów ich treści. Chodząc po Tate, trudno nie zadawać sobie pytania: ile to jest warte?

Jednak idą złe czasy dla artysty. Kryzys finansowy takich graczy jak on zalicza do miana spekulantów, beneficjentów neoliberalizmu, co w środowisku sztuki brzmi niczym obelga.

Hirst i pieniądze

—j.t.

Korespondencja z Londynu

Jedna z sal Tate przypomina wnętrze ogrodu botanicznego. Temperatura dochodzi do 40 stopni. Mnóstwo świeżych, pachnących kwiatów, egzotyczne owoce, tysiące kolorowych motyli. Odbywa się tu odwieczny proces narodzin i umierania. Tyle że jest on zorganizowany dla nas, widzów. Niektóre motyle latają żwawo, inne z trudem wznoszą się i opadają. Niektóre zamarły na świeżo pomalowanych płótnach, stały się częścią obrazu. Nieżywe leżą na ziemi, stolikach, czasami chrzęszczą miażdżone butami przez zwiedzających. Ale kolejne już się przecież wykluwają ze złożonych przez samice jaj. I tak w kółko.

Pozostało 88% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl