Retrospektywę Velázqueza otwarto w Kunsthistorisches Muzeum z wielkim splendorem, w obecności nowej królowej Hiszpanii Letizii. Dzieła pochodzą z bogatej kolekcji wiedeńskiej z Prado w Madrycie, National Gallery w Londynie i wielu innych światowych zbiorów. Przed wejściem umieszczono dwa cytaty - z Eduarda Maneta, który sławił Velázqueza jako „malarza nad malarzami" i Francisa Bacona, którego podziw dla XVII-wiecznego hiszpańskiego mistrza graniczył ze strachem przed jego doskonałością. Arcydziełami malarza zachwycali się również Goya, Dali, Picasso, a w Polsce – Tadeusz Kantor. Podziwiali jego styl, wyczucie koloru, grę światła, kompozycję. Cenili go jako wspaniałego portrecistę, ale też twórcę obrazów religijnych, mitologicznych, historycznych, rodzajowych.
Pierwsze części wiedeńskiej wystawy odzwierciedlają dwa okresy życia artysty. Najpierw są to lata młodości spędzonej w Sewilli, gdzie powstały m.in. wizerunki św. Piotra i Tomasza, czy „Sprzedawcy wody z Sewilli", malowane przez dwudziestolatka, który chciał iść w ślady Caravaggia. Potem oglądamy reprezentacyjne dzieła z 37 lat spędzonych przez Diego Velázqueza na dworze hiszpańskim króla Filipa IV. Dominują tu portrety króla, jego żony i dzieci. Można nimi zilustrować historię dynastycznych koligacji między dworem hiszpańskim, francuskim, niemieckim i austriackim Habsburgów. Zarazem to fascynujące malarstwo, świadectwo indywidualnego stylu, czego najlepszym przykładem są portrety infantek, wśród których wielokrotnie pojawia się Małgorzata, pierworodna córka Filipa IV (portrety te posyłano jej przyszłemu mężowi – cesarzowi Leopoldowi I). Zwykle patrzymy na infantki jak na lalki uwięzione w dworskim konwenansie, ale dla malarza były często pretekstem do poszukiwania wciąż nowych kolorystycznych efektów.
W części trzeciej oglądamy portrety nieoficjalne. Pierwszym dziełem, które rzuca się tu w oczy jest „Toaleta Wenus" ze zbiorów National Gallery w Londynie. Jedyny kobiecy akt Velázqueza, który przetrwał do naszych czasów. W Hiszpanii, kraju inkwizycji, ten temat aż do „Mai nagiej" Goi to rzadkość, co nie znaczy, że w zbiorach królewskich nie było mitologicznych aktów, malowanych przez włoskich mistrzów renesansu.
Obraz Velázqeuza powstał zresztą zapewne pod wpływem włoskich podróży artysty. Naga piękność na jego obrazie leży pośród kunsztownych draperii. Jej delikatne szczupłe ciało nie ma nic wspólnego z kanonom kobiecej urody baroku. Wenus odwrócona do nas plecami nie nosi żadnych ozdób. Wystarczają jej powaby ciała. Patrzy w lustro trzymane przez Kupidyna, odbijające jej twarz. Widz nie może jednak uchwycić jej spojrzenia, bo malarz zatarł ostrość odbicia.