Chris Niedenthal jest szczęściarzem, fotografem któremu los dał talent i szansę znalezienia się we właściwych miejscach w odpowiednich momentach.
Wiele jego fotografii przeszło do historii, znalazły się na okładkach najważniejszych pism. W „Newsweeku", z którym współpracował, opublikował portret Lecha Wałęsy, laureata Nagrody Nobla w 1983 r. „Time" celebrował jego okładką upadek muru berlińskiego. W Polsce wszystkim znana jest fotografia z początków stanu wojennego, przedstawiająca transporter opancerzony, stojący przed nieistniejącym już kinem „Moskwa", w którym akurat wyświetlany był „Czas Apokalipsy" Francisa F. Coppoli.
Chris Niedenthal był w Wadowicach zaraz po wyborze Karola Wojtyły na papieża, w Stoczni Gdańskiej w czasie strajku w 1980 r., na pogrzebie kardynała Stefana Wyszyńskiego w 1981 r. Sfotografował Lecha Wałęsę wychodzącego z Sadu Najwyższego w Warszawie tuż po rejestracji NSZZ „Solidarność" i w domu, gdy przyszły prezydent z radością podrzucał córkę. Portretował Tadeusza Mazowieckiego, Leszka Balcerowicza, Borysa Jelcyna i Jánosa Kádára. Za zdjęcie sekretarza generalnego węgierskiego KC dostał nagrodę w konkursie World Press Photo w 1986 r.
Na wystawie w Ney Gallery&Prints pokazuje, jak mówi, „sceny z codziennego życia, portrety tzw. normalnych, anonimowych ludzi. No i jednego psa", zrobione w latach 1973–1989, w Polsce, Czechosłowacji, Bułgarii, NRD, Rumunii, Jugosławii, na Węgrzech i w Związku Radzieckim.
– Do Polski przyjechałem w 1973 r. jako młody mężczyzna. Wychowałem się w Anglii, w polskiej rodzinie, to powodowało, że do końca nie czułem się ani Anglikiem, ani Polakiem – mówi „Rzeczpospolitej" Chris Niedenthal. – Wszystko, co tu w Polsce spotkałem, wydało mi się bardziej interesujące, warte fotografowania. Spodobało mi się życie towarzyskie, fascynowali mnie ludzie, byli spragnieni wiedzy, wolności, ciekawiło ich wszystko to co działo się na Zachodzie. Pomimo systemu politycznego i gospodarczego, tu, choc może tylko w moim pojęciu, było o wiele ciekawiej niż w Anglii, bardziej oryginalnie może nawet niż teraz. Socjalizm był tak abstrakcyjnym systemem, że wszystko wokół stawało się abstrakcyjne.