Sfotografować USA w taki sposób, by odkryć Amerykę, nie jest łatwo. Wielu fotografów zjechało Stany wzdłuż i wszerz, tworząc różne dokumentacje. W czasach, gdy każdy może zostać fotografem, mając w telefonie aparat robiący zdjęcia wysokiej jakości, trudno nie popaść w schemat. Statua Wolności czy Empire State Building w Nowym Jorku, kasyna w Las Vegas, życie Amiszy w Pensylwanii, pustynne przestrzenie Newady — zdjęć pokazujących charakterystyczne miejsca w Stanach powstały niezliczone ilości.
Jacek Fota poszedł w inną stronę. Pokazał obskurne motele przy drodze, dworce, na których nikt nie czeka na pociąg, służby porządkowe podczas pracy, Amerykanów na leżakach przed domem i bezkresne przestrzenie, które mija się podczas niekończącej się jazdy samochodem.
Zamiast pogoni za amerykańskim snem, Fota wybrał odkrywanie nudy i monotonii. Co może być ciekawego w stosie lalek na sklepowej półce? Albo w kobiecie siedzącej na schodach motelu tak standardowego, że każdy widział taki raz w życiu w jakimś z amerykańskich filmów? Na pierwszy rzut oka nic — można by pomyśleć. Ale taka jest prawdziwa Ameryka. Może rozczarowująca i nudna, ale to Ameryka z krwi i kości.
Pewnie w żadnym innym kraju na świecie nie zobaczy się na drodze ciężarówki z napisem „Jesus Christ will soon come" (Jezus Chrystus wkrótce przyjdzie). Tymczasem to właśnie zdjęcie stało się jednym z elementów myślenia Jacka Foty o Ameryce. Nie tej z pierwszych stron gazet i zdjęć w internecie, które wyskakują w wyszukiwarce po wpisaniu hasła: USA, ale takiej, której odkrywanie wymaga cierpliwości i czasu.
Sposób dokumentacji Stanów autorstwa Jacka Foty — jak przyznaje w wywiadach sam fotograf — przypomina projekt fotograficzny Marka Powera z agencji Magnum, który od 2004 roku przez kilka lat uwieczniał prozę życia polskich miast.