Krakowskie Muzeum Narodowe otworzyło wczoraj nowy oddział. Koniec tułaczki pięknej Madonny z Krużlowej, koniec przeprowadzek sarmackich portretów trumiennych, peregrynacji rzeźb Wita Stwosza.

Swój nowy dom zyskały cenne średniowieczne nastawy ołtarzowe z małopolskich kościołów, a także pyzate, renesansowe aniołki, których autorem jest sam Giovanni Maria Padovano. W pałacu biskupa Erazma Ciołka znalazły stałe miejsce dwie dopełniające się kolekcje: sztuki dawnej Polski od XII do XVIII wieku oraz sztuki cerkiewnej z południowo-wschodnich rubieży dawnej Rzeczpospolitej. W sumie – ponad 300 obiektów, obrazów, rzeźb i rzemiosła artystycznego.

– Współistnienie tych dwóch galerii „w jednym domu” to jest wbrew pozorom historyczna prawidłowość – przekonuje dyrektor muzeum Zofia Gołubiew. – Sztukę wystawianą teraz w pałacu biskupa Erazma Ciołka można nazwać ogólnie sztuką Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

Nowy oddział muzeum jest kolejnym, wspaniale odrestaurowanym dziełem krakowskiej architektury. Co ciekawe, w typowo renesansowej bryle zauważyć można także elementy wcześniejsze, gotyckie. Pałac powstał na początku XVI wieku, czyli dokładnie wtedy, kiedy zaczęły się w Krakowie pierwsze prace przy przebudowie Zamku Królewskiego na Wawelu w stylu renesansowym. Prawdopodobnie ci sami mistrzowie, którzy przebudowywali wawelski zamek, pracowali przy wznoszeniu pałacu Erazma Ciołka (1474 – 1522), biskupa płockiego, kanonika krakowskiego, sekretarza króla Aleksandra Jagiellończyka, wybitnego dyplomaty, mecenasa artystów i bibliofila. Po jego śmierci pałac wiele razy zmieniał właściciela, uległ częściowej degradacji, a w czasach austriackich był nawet siedzibą policji. Dziś dzięki funduszom pochodzącym ze Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa przywrócono mu dawną świetność.

Rytm ekspozycji wyznacza kapryśny chwilami układ pomieszczeń w dawnej biskupiej rezydencji. Ogromne, reprezentacyjne sale sąsiadują z intymnymi zakamarkami. Dzięki temu klimat wystawy nie ma nic wspólnego ze sterylną, muzealną przestrzenią. W niektórych salach rzeźby i obrazy nieomal tłoczą się na widza. Z bardzo bliska podziwiać można skomplikowane draperie średniowiecznych szat pięknych Madonn i wyszukane detale renesansowych pejzaży. Nad dawną basztą znajdowała się kiedyś loggia widokowa z rozległym widokiem na Wawel i wzgórza otaczające Kraków. Dziś w baszcie oglądać można jeden z najcenniejszych zabytków – unikatowe, polichromowane stropy z nieistniejącego XVI-wiecznego kościoła w Kozach. W „sali śmierci” zadumamy się nad sarmackimi obyczajami pogrzebowymi, zobaczymy także symboliczne castrum doloris, czyli bogato zdobiony sarmacki katafalk. W tej sali i są-siadującej z nią „sali czterech cnót” zachowały się oryginalne XVIII-wieczne freski. Ekspozycję uzupełniają dwa dziedzińce i dostępne dla publiczności lapidarium.