Malarz logiki i chaosu

Klasyk polskiego nowoczesnego malarstwa, twórca własnego stylu zmarł 8 sierpnia, miesiąc przed 83. urodzinami

Publikacja: 10.08.2009 17:53

Jan Tarasin w swojej pracowni

Jan Tarasin w swojej pracowni

Foto: Fotorzepa, Piotr Janowski Pio Piotr Janowski

Nie wytrzymało serce nadwerężone zawałami. Niemal do końca nie dawał sobie prawa do słabości. Bronił się pracą, szykował kolejną wystawę.

Jan Tarasin, rocznik 1926, był kaliszaninem z urodzenia, krakowianinem z wykształcenia (studiował na tamtejszej ASP). Debiutował w 1948 roku na słynnej Wystawie Sztuki Nowoczesnej, najważniejszej powojennej manifestacji przed wprowadzeniem socrealizmu. Na starcie miał wybitną konkurencję: Nowosielski, Fangor, Dominik, Gierowski i nieco starsi: Brzozowski, Kantor. Od początku Tarasin znalazł się w gronie tych najlepszych.

W Warszawie osiadł trochę z przypadku: objął na ASP pracownię po przedwcześnie zmarłym Aleksandrze Kobzdeju. I związał się ze stołeczną uczelnią na zawsze. Powściągliwy i skupiony, antyteza bratałaty, cieszył się w środowisku ogromnym autorytetem. Dowodem – funkcja rektora, którą pełnił od 1987 do 1990 roku. Szefował akademii nie z nadania, lecz jako pierwszy został wybrany przez kolegów pedagogów.

Niewielu twórców może się poszczycić tak obfitym i wyrównanym artystycznie dorobkiem. A także konsekwentną postawą. Choć imał się różnych dyscyplin – obok malarstwa sięgał po grafikę, fotografię, sztukę książki – jego prace rozpoznaje się od pierwszego rzutu okiem. Mało tego – znakomicie pisał, ciekawie komentował swą sztukę. Miał też talent do nauk ścisłych odziedziczony po ojcu matematyku. Fascynował się fizyką kwantową i teorią cząstek elementarnych; zgłębiał strukturę kosmosu. Jednocześnie intrygowały go ludzka podświadomość i gra skojarzeń. Wszystko to starał się w sztuce oddać. – Chciałbym za pośrednictwem obrazów dobrać się do "techniki" natury – deklarował. – Jednocześnie pragnę, żeby to było "normalne" malarstwo, do oglądania, cieszące ludzi.

Typowe "Tarasiny" to kompozycje z nibyprzedmiotów zamienionych w płaskie sylwety otoczone "aureolą". Obiekty znaki ustawione w rytmach, zarazem jakby przypadkowo rozrzucone. Przypominały nuty na pięciolinii, przedmioty na półce. Chaos w połączeniu z nadrzędną, porządkującą regułą.

– Odszedł jeden z ostatnich klasyków naszej sztuki – zauważył Andrzej Starmach, krakowski marszand. – Na takie miano trzeba sobie zapracować życiorysem i twórczością.

Zaczynał od surrealizmu, przeszedł fazę malarstwa materii, by od końca lat 60. balansować między abstrakcją a sztuką przedmiotową. Etap socdoktryny przetrwał bez uszczerbku na honorze. Schronienie znalazł w grafice, w plakacie. Opowiadał kiedyś, że przymuszony przez władze związkowe namalował portret "kobiety pracującej". W istocie była to podobizna jego matki, nauczycielki.

– Marzy mi się, żeby każdy mój obraz był inny – przyznawał. – Ale człowiek sam od siebie nie ucieknie. Najważniejsze to nauczyć się gospodarować sobą. I nie korygować za wszelką cenę błędów. Z nich może powstać coś wspaniałego, zaś nadmierna kontrola ogranicza wyobraźnię.

Kiedy ostatni raz go widziałam, poprosiłam o dedykację w katalogu. Wypisał wtedy trzy warunki konieczne, żeby powstały sztuka, nauka i… wartościowe życie: 1. wyobraźnia, 2. poczucie humoru, 3. niezapinanie wszystkiego na ostatni guzik. Trzeba być dojrzałym człowiekiem, żeby dojść do takiej mądrości.

[ramka][b]Wojciech Krukowski, dyrektor Centrum Sztuki Współczesnej: [/b]

Odszedł jeden z artystów związanych z awangardą, który na przełomie lat 50.i 60. wprowadzał polską sztukę na nowe drogi. Artysta bardzo oryginalny. Wydaje się, że ktoś, kto zawęża pole własnych poszukiwań, staje się powtarzalny. Tymczasem on w obrębie własnych odkryć i doświadczeń poruszał się bardzo twórczo. Wystawa, jaką miał dwa lata temu w Centrum Sztuki Współczesnej odkryła zupełnie nowego Tarasina – artystę wiekowego, dochodzącego do kresu swoich doświadczeń, a jednocześnie bardzo młodego w widzeniu sztuki. Jan Tarasin był też pedagogiem i wychowawcą kilku pokoleń znakomitych artystów. A w mojej pamięci zostanie również jako człowiek – pogodny, spokojny, patrzący na życie z dystansem i humorem.[/ramka]

[ramka][b]Anda Rottenberg, krytyk, historyk sztuki:[/b]

To wielka strata. Był postacią stojącą zawsze trochę z boku, członkiem Grupy Krakowskiej mieszkającym w Warszawie. Szukał swojej ścieżki w malarstwie i w ciągu całego życia wypracował właściwy tylko sobie język. Zaczynał od pejzażu i martwej natury a przeszedł do zupełnej abstrakcji. Nie było już mowy o przedmiocie ale został zachowany rytm, pamięć pewnego porządku zarówno w malarstwie jak i w grafice. Mało kto wiedział, że był też świetnym fotografikiem i zrobił kilkaset fantastycznych zdjęć. Jest nadzieja, że zostaną pokazane jesienią w Krakowie podczas wystawy z kolekcji Teresy i Andrzeja Starmachów przygotowywanej z okazji 20-lecia istnienia ich galerii. Może to przedwczesne odejście spowoduje, że doczekamy się dużej retrospektywy twórczości Jana Tarasina. Od tej zorganizowanej przeze mnie w Zachęcie minęło kilkanaście lat[/ramka]

Nie wytrzymało serce nadwerężone zawałami. Niemal do końca nie dawał sobie prawa do słabości. Bronił się pracą, szykował kolejną wystawę.

Jan Tarasin, rocznik 1926, był kaliszaninem z urodzenia, krakowianinem z wykształcenia (studiował na tamtejszej ASP). Debiutował w 1948 roku na słynnej Wystawie Sztuki Nowoczesnej, najważniejszej powojennej manifestacji przed wprowadzeniem socrealizmu. Na starcie miał wybitną konkurencję: Nowosielski, Fangor, Dominik, Gierowski i nieco starsi: Brzozowski, Kantor. Od początku Tarasin znalazł się w gronie tych najlepszych.

Pozostało 90% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl