Wieści o nieprawdopodobnej kolekcji Teresy i Andrzeja Starmachów krążą po Polsce od lat. I wszystko się dziś potwierdza. Dzięki inicjatywie krakowskiego Muzeum Narodowego można się teraz przekonać, że Starmachowie mieli wszystko, co powinien posiadać kolekcjoner idealny: wizję, pasję, pieniądze, dar przewidywania przyszłości i doskonały gust.
Ekspozycja zorganizowana została z okazji 20. rocznicy powstania Galerii Starmach. Właściciele podkreślają, że ich zainteresowanie sztuką jest znacznie wcześniejsze.
– Pierwsze duże pieniądze zarobiłem, pracując za czasów studenckich w Szwecji – przyznaje Andrzej Starmach. – Zainwestowałem je w polską sztukę współczesną. Prawie nikt się tym nie interesował.
Galeria zorganizowała dotąd ponad 100 wystaw. Główny nurt zainteresowań pary marszandów to klasyka polskiej awangardy: Grupa Krakowska i szeroko pojęty nurt konstruktywizmu. Dwa ważne projekty zorganizowane przez galerię to powtórzenie po 50 latach, w roku 1998, I Wystawy Sztuki Nowoczesnej oraz ekspozycja "Nowocześni a socrealizm" z roku 2000. Pojawiły się tu kluczowe dla zbioru nazwiska: Nowosielskiego, Brzozowskiego, Wróblewskiego, Sterna, Kantora, Jaremianki, Strzemińskiego.
Zbiór miałby zupełnie inny charakter, gdyby nie wieloletnie znajomości z artystami. – Jestem przekonany, że nie bylibyśmy tym, kim jesteśmy, gdyby nie przyjaźń z Zofią i Jerzym Nowosielskimi – mówi Starmach. – Zarówno prywatnie, jak i zawodowo. Od nich, a także od Tadeusza Brzozowskiego, uczyliśmy się patrzenia na sztukę i stosunku do ludzi.