Wszystko wskazuje jednak na to, że do ich sprzedaży na razie nie dojdzie. Do Domu Aukcyjnego Rempex w Warszawie, gdzie rzeźby – wycenione wysoko, na 140 tys. złotych – miały zostać zlicytowane, dotarł list od dolnośląskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków Andrzeja Kubika z informacją, że alabastrowe aniołki mogą pochodzić z kradzieży.
Szefa dolnośląskiej służby konserwatorskiej zaalarmowało o tej sprawie Stowarzyszenie Monitoring Zabytków. Andrzej Kubik powiedział „Rz”, że nie złożył dotąd do prokuratury zawiadomienia o przestępstwie . – Nie ma zgłoszenia o kradzieży, a w dokumentacji, którą posiada urząd konserwatorski, brak dowodów, np. w postaci spisów inwentarzowych czy zdjęć, które pozwalałyby określić czas zniknięcia rzeźb – wylicza Kubik.
[wyimek][b][link=http://www.rp.pl/artykul/312087,392905_Zabytki_wystawiane_na_aukcjach_wymagaja_szczegolnej_uwagi.html]zobacz komentarz wideo[/link][/b][/wyimek]
Zostało niewiele czasu na zablokowanie ich sprzedaży. Konserwator zwrócił się o pomoc do proboszcza polskokatolickiej parafii katedralnej pw. św. Marii Magdaleny, która po wojnie stała się gospodarzem dawnej luterańskiej świątyni. Ksiądz dziekan Bogdan Skowroński, proboszcz od pięciu lat, przyznaje, że o sprawie wie niewiele, a inwentarze, które ma w parafii, są fragmentaryczne.
Co najmniej intrygujące są okoliczności pojawienia się na aukcji aniołków, które przed wojną zdobiły baldachim ambony w imponującej późnogotyckiej budowli. Kazalnica została zbudowana w latach 1579 – 1580 przez Frederica Grossa, wybitnego wrocławskiego rzeźbiarza okresu późnego renesansu, i należy do najwspanialszych tego rodzaju zabytków w Europie.