Zaczęła karierę w 1938 r. i pracowała przez ponad 70 lat. Zmarła w poniedziałek wieczorem, dwa dni po zawale serca. Jej śmierć przerwała przygotowania do wystawy w Wenecji, której otwarcie zaplanowano na piątek. Loiuse Bourgeois miała 98 lat.
Odeszła wpływowa artystka, jedna z ostatnich, łączących ubiegłe stulecie - surrealizm, kubizm i symbolizm - ze sztuką XXI wieku. Podkreślała, że jej praca artystyczna jest zakorzeniona w doświadczeniach dzieciństwa i dorastania.
Urodziła się w Paryżu, w Wigilię 1911 r. Odbierający poród lekarz powiedział jej matce: „Zrujnowała mi pani dzień”. Rodzice prowadzili dochodowy interes, zajmowali się renowacją XVII-wiecznych gobelinów. Mała Louise pomagała reperować dolne partie rozwieszonych na ścianach materiałów - te, do których mogła dosięgnąć. Była dzieckiem, gdy ojciec rozpoczął romans z kobietą, którą zatrudnił jako nauczycielkę angielskiego dla Louise.
Wspomnienia tych przeżyć były zawsze obecne z twórczości Bourgeois. „Nienawidziłam tamtej kobiety. Wiele moich dzieł dotyczy morderstwa” - mówiła. Powracała do traum: nienawiści, zdrady i zawiści, badała też cielesność i erotykę. W jednej z najważniejszych prac „The Destruction of The Father” (Zniszczenie ojca) przedstawiła rodzinę przy stole. Postaci stworzone z kawałków baraniny obleczonych lateksem rzucają się do pożarcia dominującego w tej scenie ojca.
Bourgeois studiowała w paryskiej Akademii Sztuk Pięknych. W 1938 r., po ślubie z amerykańskim historykiem sztuki, przeniosła się do Nowego Jorku. Jej kariera rozwijała się powoli. Bourgeois zdobyła rozgłos i uznanie dopiero po sześćdziesiątce. Uchodziła za artystkę oryginalną, osobną, nawet ekscentryczną. Dopiero w 1982 r., dzięki retrospektywie w nowojorskiej MoMa (była to pierwsza taka wystawa poświęcona kobiecie), zaczęła uchodzić za wielką damę sztuki amerykańskiej. W 1993 r. reprezentowała USA na weneckim Biennale.