8 września skończyłby 53 lata. Poprzedzający rocznicę jego urodzin wernisaż ma być, dla jego przyjaciół i znajomych, okazją do wspomnień. Tło stanowić będą obrazy Agnieszki Kowalskiej, żony aktora. Część malarską dopełnią fotografie – prywatne i z filmowych planów – oraz ulubiona muzyka bohatera wieczoru.
Pomysł zorganizowania tak niecodziennego wernisażu wyszedł od Tomasza Karolaka, przyjaciela Macieja Kozłowskiego i dyrektora teatru IMKA, oraz od żony aktora.
– Myśleliśmy o podobnym spotkaniu od czasu pogrzebu Maćka. Mam nadzieję, że trochę przełamiemy tabu – mówi Agnieszka Kowalska. Nasza europejska kultura podchodzi do śmierci w sposób zbyt ostateczny, tymczasem śmierć osoby kochanej powinna poszerzać nasze horyzonty, otwierać nas na nowy wymiar. Coś tracimy, ale też zyskujemy. Trzeba wierzyć, że to nie koniec. Ja obecność Maćka ciągle czuję.
W foyer IMKI zawisło 11 prac, w tym trzy portrety aktora. Powstawały, co podkreśla malarka, w szczęśliwym dla obojga czasie.
– Niedługo po przeprowadzce na wieś Maciek przeszedł ciężką operację. Cudem ją przeżył. Jak się wtedy wyraził, wybierał się na tamtą stronę, ale powiedziano mu, że jeszcze go nie potrzebują. Widać, dostał czas, żeby nacieszyć się domem, rodziną i zwierzętami, które tak kochał – opowiada żona aktora. – Namiętnie zbierał grzyby, śliwki, robiliśmy powidła. Strasznie był tutaj szczęśliwy. A po dwóch latach widocznie był tam potrzebny bardziej, chociaż trudno mi sobie to wyobrazić.