Ten pokaz, choć nie ma tytułu, niesie ważny problem. Trochę pozaartystyczny, natury obyczajowo-etycznej. Goshka Macuga swą pierwszą polską ekspozycją dotknęła drażliwej sprawy cenzury, oficjalnie zlikwidowanej po 1989 roku.
W pastiszowej formie
Urodzona w Warszawie, od ponad 20 lat mieszkająca w Londynie artystka zadaje pytanie o granice wolności artystycznych wypowiedzi. A że jej pasją jest detektywistyczno-archeologiczna robota prowadzona na terenie instytucji kulturalnych, które urządzają jej wystawy, tym razem wzięła pod lupę afery w Zachęcie.
Macuga przywołała skandale, od których w Polsce huczało, a zarazem mdliło. Atak szablą Wołodyjowskiego na "Nazistów" Piotra Uklańskiego; zmaganie się posła Witolda Tomczaka z meteorytem przywalającym figurę Jana Pawła II – instalacją Maurizio Cattelana; protest przeciwko obieraniu ziemniaków przez Julitę Wójcik w Małym Salonie Zachęty; usunięcie pracy "Dostałem pieska" Piotra Kurki z wystawy "Pies w sztuce polskiej" (Arsenał w Białymstoku, rok 2003); wreszcie creme de la creme – proces wytoczony Dorocie Nieznalskiej za obrazę uczuć religijnych.
Interpretacje Macugi mają inteligentną, pastiszową formę, wymagającą lepszej niż przeciętna znajomości historii sztuki najnowszej (bo nawiązują m.in. do zdjęć Richarda Hamiltona z serii "Swingeing London '67"). Artystka wykonała swoiste gazetki ścienne z wycinków prasowych, towarzyszących im fot oraz ironiczno-zaczepnych nagłówków.
Księgi pamięci
Dopełnieniem są księgi pamiątkowe galerii z wpisami publiczności (lata 2000 – 2011) oraz listy szkalujące Andę Rottenberg pod koniec jej dyrektorowania, na przełomie lat 2000/2001.