Co sztuka ma wspólnego z ekologią i świadomą konsumpcją?
– Jestem zainteresowany taką sztuką, która wdaje się w dyskusje, bada obszary ważne dla społeczeństwa i jego rozwoju. Chcę pracować z artystami, którzy są blisko społecznych problemów. A teraz jednymi z najważniejszych są przyszłość środowiska naturalnego, sytuacja wielkich miast, śmieci. To prawdopodobnie wiąże się także z kryzysem ekonomicznym, z kłopotami gospodarczymi związanymi z nadmierną konsumpcją energii.
Sztuka może przyczynić się do zmiany?
– Sztuka działa od lat na polu ekologii. Artysta pochodzenia tajskiego Rirkrit Tiravanija, którego zaprosiliśmy, by współtworzył „Zielony Jazdów", dawno myślał o zrównoważonym rozwoju. Już w 1998 r. zbudował niedaleko miasta Chiang Mai w Tajlandii samowystarczalną wioskę, którą nazwał The Land. Pojechałem tam w 2004 r. i byłem jedną z niewielu osób z Europy, które odwiedziły to miejsce. Tiravanija zaprosił do współpracy różnych artystów – m.in. kopenhaską grupę Superflex – razem postawili drewniane domy. Poza tym były tam np. dwie krowy, z których odchodów produkowano biogaz używany jako opał do pieca. Wciąż żyje tam mała społeczność, używająca energii wyprodukowanej na miejscu.
Oczywiście nie oznacza to, że możemy całkiem powrócić do ziemi, wszyscy zrezygnować z elektryczności. To byłoby szalone. Nie możemy wrócić do epoki kamienia.