Sztuka kiedyś będzie zielona

O projekcie „Zielony Jazdów" z dyrektorem Centrum Sztuki Współczesnej Fabio Cavalluccim rozmawia Aleksandra Bilewicz

Publikacja: 05.08.2012 19:00

Sztuka kiedyś będzie zielona

Foto: Agencja Gazeta, Jacek Łagowski Jacek Łagowski

Red

Co sztuka ma wspólnego z ekologią i świadomą konsumpcją?

– Jestem zainteresowany taką sztuką, która wdaje się w dyskusje, bada obszary ważne dla społeczeństwa i jego rozwoju. Chcę pracować z artystami, którzy są blisko społecznych problemów. A teraz jednymi z najważniejszych są przyszłość środowiska naturalnego, sytuacja wielkich miast, śmieci. To prawdopodobnie wiąże się także z kryzysem ekonomicznym, z kłopotami gospodarczymi związanymi z nadmierną konsumpcją energii.

Sztuka może przyczynić się do zmiany?

– Sztuka działa od lat na polu ekologii. Artysta pochodzenia tajskiego Rirkrit Tiravanija, którego zaprosiliśmy, by współtworzył „Zielony Jazdów", dawno myślał o zrównoważonym rozwoju. Już w 1998 r. zbudował niedaleko miasta Chiang Mai w Tajlandii samowystarczalną wioskę, którą nazwał The Land. Pojechałem tam w 2004 r. i byłem jedną z niewielu osób z Europy, które odwiedziły to miejsce. Tiravanija zaprosił do współpracy różnych artystów – m.in. kopenhaską grupę Superflex – razem postawili drewniane domy. Poza tym były tam np. dwie krowy, z których odchodów produkowano biogaz używany jako opał do pieca. Wciąż żyje tam mała społeczność, używająca energii wyprodukowanej na miejscu.

Oczywiście nie oznacza to, że możemy całkiem powrócić do ziemi, wszyscy zrezygnować z elektryczności. To byłoby szalone. Nie możemy wrócić do epoki kamienia.

Tiravanija znany jest z tego, że woli sytuacje, a nie obiekty. W parku przed zamkiem także aranżuje pewne spotkanie...

– Chcieliśmy, żeby stworzył dogodną przestrzeń w sercu parku, więc zbudował pawilon, w którym jest kuchnia. Dlaczego kuchnia? Bo kiedy ludzie gotują, jedzą, są bardziej otwarci. Rozmowy stają się nieformalne, w jakimś sensie bardziej prawdziwe. Więc przy kuchni prowadzimy dyskusje o ekologii.

„Zielony Jazdów" to nie pierwszy projekt Rirkrita Tiravaniji w Polsce.

– O ile wiem, zapraszano go do CSW około 15 lat temu, kiedy był jeszcze bardzo młodym i nieznanym artystą. Jest też autorem interwencji artystycznej w parku Bródnowskim („Przewrócony domek herbaciany z ekspresem do kawy", 2009 – przyp. red.). Przyjechał do Polski jednak dopiero teraz, na kilka miesięcy przed rozpoczęciem „Zielonego Jazdowa", żeby przyjrzeć się przestrzeni, rozpocząć projektowanie.

Ja już wcześniej miałem okazję z nim kilka razy współpracować. W czasie Biennale w Wenecji w 2000 r. zaprosiłem go do zaprojektowania baru dla gości w Arsenale. To się nie do końca udało, bo nie mogliśmy zbudować takiej struktury, o jaką nam chodziło. Latem 2003 r. zaprosiłem go do Trydentu, kiedy byłem dyrektorem Galleria Civica (Galerii Miejskiej). Chciałem, żeby przekształcił galerię w miejsce spotkań. Zrobił to – prawie bez pieniędzy, bo ich wówczas nie mieliśmy. I to był duży sukces – projekt odmienił to miasto. Przedtem Trydent zamierał letnią porą. Po 2003 r. ludzie jednak zaczęli sami tworzyć sobie miejsca do spotkań czy wspólnego działania.

A teraz chcecie zmienić Jazdów?

– Myślę, że sztuka powinna być blisko ludzi i ich życia, nie tylko być czymś, co się podziwia z daleka. Dlatego naprawdę chciałbym, żeby Jazdów stawał się w coraz większym stopniu miejscem spotkań, które ludzie będą współtworzyć, w którym poczują się dobrze. Przestrzenią dobrego życia. Zamek jest dla sztuki, obok jest Instytut Teatralny, ale mamy także zieleń drzew. Można sobie wyobrazić małe pawilony, zamknięte zimą, ale oszklone – bibliotekę, w której można przeczytać coś o sztuce, miejsce do ćwiczeń fizycznych... Coś dla umysłu i coś dla ciała.

Na razie karmicie gości jedzeniem przygotowanym w duchu slow food, uwrażliwiając także na sposób, w jaki zostało wyprodukowane.

– Mamy też ogród warzywny za Laboratorium, założony przez artystów Juliette Delventhal i Pawła Kruka. Część produktów będziemy pozyskiwać stamtąd.

Nie odnosi pan wrażenia, że ekologiczny styl życia to w Polsce wciąż sprawa elitarna?

– Nie tylko w Polsce. Wszędzie. Bo wciąż nie zderzamy się bezpośrednio z problemami ekologicznymi. Często nie jesteśmy w stanie ich dostrzec. Ale nasz projekt nie jest ekskluzywny. Każdy może przyjść, zjeść coś, dołączyć do dyskusji, obejrzeć film czy posłuchać koncertu.

I dzięki temu poszerzyć swoją świadomość, zacząć wprowadzać zmiany?

– Ja nie mam ambicji, by zmieniać świadomość czy postawy. Po prostu robimy projekt. Przyjdzie ten, kto jest zainteresowany. Ale to wszystko ma oczywiście wymiar polityczny, bo sztuka ma wymiar polityczny.

Problemy ze styku polityki i ekologii zaczynają się w samym Jazdowie. Choćby sprawa osiedla tzw. domków fińskich, które tworzą zieloną, kameralną enklawę w centrum miasta, a są zagrożone likwidacją...

– Sprawa z tym osiedlem jest skomplikowana. Niektórzy chcą zatrzymać domy, niektórzy nie. Nie interweniujemy bezpośrednio w sprawach politycznych. Takie nasze zaangażowanie kończy się wraz z oddaniem przestrzeni artystom.

Zaprosiliście również różne organizacje, ruchy społeczne, jak Warszawska Kooperatywa Spożywcza, Zielone Mazowsze czy Slow Food Youth, aby współtworzyły „Zielony Jazdów". Jak idzie ta współpraca?

– Bardzo dobrze. Idea jest taka: my tworzymy pewne narzędzia dla ludzi. Jest pawilon, niech ludzie go wykorzystają; jest kuchnia, niech korzystają z kuchni; jest park, niech korzystają z parku. I niech to wszystko przekształcają, wynajdują na nowo. To jest praca partycypacyjna, wymagająca aktywności, zaangażowania.

Wierzy pan w przyszłość tego zaangażowania?

– Sztuka zawsze była narzędziem badania przyszłości, dyskutowania o niej. Dlatego też ekologia jest zadaniem sztuki. To również jest sposób na promowanie dyskusji. Musimy używać sztuki, żeby dyskutować o rzeczach naprawdę ważnych. W ramach „Zielonego Jazdowa" otworzyliśmy na przykład także telewizję internetową, żeby poszerzyć krąg odbiorców, dodać nowe argumenty.

Jestem bardzo optymistyczny. Także jeśli chodzi o sytuację kultury w Polsce. To jest jeden z niewielu krajów, w którym może powstać nowy – również dla zagranicy – model kultury. Jest ku temu wiele powodów – sztuka współczesna jest w Polsce na jednym z najwyższych poziomów w Europie. Mamy tu wciąż prawdziwe zainteresowanie sztuką, a w wielu krajach jest ono powierzchowne. Tam idzie się na wernisaż, by spotkać znajomych, tutaj – by oglądać sztukę. Mamy podpisany Pakt dla Kultury, co nie jest typowe w czasach kryzysu. A więc jeśli nie tutaj, to gdzie?

„Zielony Jazdów" to organizowany przez Centrum Sztuki Współczesnej cykl letnich eko weekendów w parku przed Zamkiem Ujazdowskim w Warszawie. W programie slowfoodowe kolacje, warsztaty (np. reperowania roweru czy budowy pieca solarnego), debaty, pokaz filmów o tematyce społeczno - ekologicznej oraz koncerty.

Projekt potrwa do 15 września. Szczegóły: www.csw.art.pl oraz facebook.com/ZielonyJazdow.

Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl