To już trzecia wizyta warszawskiego muzeum w Gdyni, ale po raz pierwszy pokazuje ono szesnaście prac - artystów polskich i zagranicznych – sztandarowych dzieł ze swojej kolekcji. W środę, w dniu otwarcia, wystawę odwiedziło blisko 3,5 tys. osób.
- Hala wystawiennicza usytuowana jest w osi sceny głównej, publiczność odwiedza nas tłumnie, zwłaszcza w przerwach pomiędzy koncertami – mówi „Rz" Szymon Malborski, kurator wystawy. - Próba połączenia klasycznego formatu ekspozycji z festiwalem nie jest łatwa. Dalego wybraliśmy prace kontestacyjne, silnie oddziałujące na odbiorcę, będące w stanie konkurować z koncertami i mogące przyciągnąć widza na co dzień nie zainteresowanego sztuką - dodaje.
Open'erowa wystawa jest przede wszystkim artystycznym komentarzem do zmian, które zaszły po 1989 r. Wybrani na nią artyści, często poprzez swoją twórczość wkraczają do świata polityki.
- Przykładem jest choćby filmowa trylogia Yaelm Bartany. Izraelska artystka zakłada w niej powrót do polski trzech milionów Żydów. Z kolei do sytuacji, w której gloryfikuje się męskich bohaterów przemian ustrojowych, a odsuwa w cień kobiety nawiązuje praca "Niewidzialne kobiety Solidarności" Sanji Iveković – mówi kurator.