Reklama

Manggha, łowca skarbów

Dwie krakowskie wystawy odkrywają zaledwie część fantastycznej kolekcji pozostającej dotąd w ukryciu.

Aktualizacja: 02.08.2015 20:05 Publikacja: 02.08.2015 18:45

...i litografia Paula Gauguina z jego zbiorów

Foto: Muzeum Narodowe w Krakowie

Od wspaniałych dzieł prezentowanych na dwóch wystawach pod wspólnym hasłem: „Niech żyje sztuka" Kamienica Szołayskich – oddział Muzeum Narodowego w Krakowie – pęka w szwach. A to zaledwie „skromna" część z 15 tysięcy eksponatów, które legendarny Feliks „Manggha" Jasieński przekazał muzeum w 1920 roku w darze!

Grafiki francuskich mistrzów

„Mangghę" Jasieńskiego znamy dobrze jako miłośnika Dalekiego Wschodu i kolekcjonera drzeworytów japońskich. Teraz odkrywamy inne jego pasje. Wystawa „Grafika francuska od impresjonizmu do art nouveau" po raz pierwszy przedstawia bogaty wybór 300 grafik francuskich twórców z jego zbiorów. Największy, jaki kiedykolwiek prezentowano z tej kolekcji.

Wygląda, że sami nie wiemy, co posiadamy, bo kto pamięta, że są w niej prace tak wielkich sław, jak: Pierre Bonnard, Paul Gauguin, Édouard Manet, Camille Pissarro, Pierre-Auguste Renoir, Auguste Rodin, Alfred Sisley, Henri de Toulouse-Lautrec, Édouard Vuillard, Suzann Valadon.

To wielka panorama artystów, jak i nurtów impresjonizmu, symbolizmu, postimpresjonizmu i art nouveau. Przenosi nas najpierw do Paryża, stolicy sztuki pokazywanej poprzez pejzaże, widoki miasta i scenki rodzajowe na ulicach, w salonach w kabaretach, po których głównym przewodnikiem jest Toulouse-Lautrec (słynne plakatowe litografie artysty zajmują całą salę!).

Mamy też okazję odwiedzić Bretanię, która pod koniec XIX wieku przyciągała tłumy artystów. I poznać bliżej różne techniki graficzne, prześledzić inspiracje drzeworytem japońskim, który miał potężny wpływ na rozwój nowoczesnej sztuki europejskiej.

Reklama
Reklama

Jasieński świadomie gromadził prace na papierze, bo jak pisał: „...wolę o wiele bardziej szkic od skończonego dzieła. Największą wartość ma dla mnie w dziele sztuki osobowość artysty. W szkicu osobowość ta gwałtownie wybucha...". I potrafił bezbłędnie rozpoznać, docenić indywidualność.

Druga wystawa „Od Japonii do Europy. Rzeczy piękne i użyteczne" jest opowieścią o samym Feliksie Jasieńskim oraz przewodnikowym przeglądem tematów, które go jako kolekcjonera interesowały.

Dla współczesnych był postacią kontrowersyjną. Jedni go podziwiali, inni ostro krytykowali, uważając za skandalistę, aroganckiego melomana lub kolekcjonera maniaka. Gdy zorganizował w 1901 roku pionierską wystawę sztuki japońskiej w Zachęcie, warszawska krytyka oceniła ją bardzo źle.

Obrażony Jasieński odpowiedział im, że „sztuka japońska nie jest dla bydła", i... wyjechał do Krakowa, gdzie przyjęto go z większą atencją jako autora książki „Manggha. Wędrówki po świecie, sztuce i ideach" z i drzeworytami m.in. Hokusaiego (stąd wziął się pseudonim Jasieńskiego). Ale w środowisku artystów, sądząc po liczbie jego portretów, musiał być bardzo popularny.

Kolekcjoner przy organach

W centrum drugiej wystawy znajduje się ogromny portret namalowany przez Leona Wyczółkowskiego. Przedstawia Jasieńskiego, grającego na organach pod późnogotyckim krucyfiksem, bo kochał on nie tylko sztukę, ale i muzykę. Był utalentowanym wirtuozem organów i pianistą; miał też ambicje kompozytorskie. Inny nastrojowy muzyczny portret namalował sześć lat później Józef Pankiewicz. Tu Jasieński gra na fortepianie.

Fascynacje Orientem i Dalekim Wschodem świetnie oddają dwa kolejne, niezwykle malownicze portrety Wyczółkowskiego. Na jednym z nich w oranżowym stroju arabskim wygląda jak beduin na piaskach pustyni. (Płótno jest reminiscencją życiowej wyprawy Jasieńskiego „z Warszawy do Londynu przez Jerozolimę" w końcu XIX w. po rozwodzie z pierwszą żoną, Teresą z Łabęckich). Na drugim pojawia się w szafirowym chińskim kaftanie longpao, a w rękach trzyma japoński drzeworyt.

Reklama
Reklama

Z Wyczółkowskim łączyła go trwała przyjaźń, choć bywało, że kolekcjoner w czasie wizyty u niego wynosił ukradkiem pod peleryną dzieło, które mu się szczególnie podobało (praktykował ten zwyczaj też w pracowniach innych artystów, co jednych oburzało, a inni uznawali za komplement). Jednocześnie kolekcjoner sprowadzał dla przyjaciela prasy do akwafort i wydawał jego prace graficzne, organizował podróże.

Jacek Malczewski sportretował „Mangghę" nie mniej oryginalnie, w typowych dla siebie symbolicznych obrazach, na których realnemu bohaterowi towarzyszą tajemnicze postacie. Na jednym z nich chochoł, na drugim fauni czy satyrzy.

Na drugim piętrze Kamienicy Szołayskich zgromadzono też inne obrazy olejne wybitnych malarzy Młodej Polski oraz grafiki twórców z Towarzystwa Polskich Artystów Grafików, którego Jasieński był założycielem.

Można też zobaczyć prace Goi z czterech słynnych cykli graficznych: „Okropności wojny", „Tauromachii", „Przysłów" i „Kaprysów". A ponadto orientalne kobierce, makaty, kilimy oraz malarstwo, drzeworyty, rzeźbę i rzemiosło z Chin i Japonii.

Jest szansa, że poznamy wreszcie dogłębnie całość tej fantastycznej kolekcji, bo krakowskie muzeum pracuje nad dziewięciotomowym wydawnictwem „Korpus daru Feliksa Jasieńskiego". Tom pierwszy już się ukazał.

Rzeźba
Wybitny rzeźbiarz Mirosław Bałka o patriotyzmie: Nie jestem chłopcem, już mnie nie kusi
Rzeźba
Anatomia antyku na Zamku Królewskim z kolekcji Stanisława Augusta
Rzeźba
Rzeźby Abakanowicz wkroczyły na Wawel. Jej drapieżne ptaki nurkują wśród drzew
Rzeźba
Salvador Dalí : Rzeźby mistrza surrealizmu
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama