Był przedstawicielem powojennej awangardy, jednym z członków – założycieli legendarnej Galerii Foksal w Warszawie. Dyrygował falami w słynnym performansie Tadeusza Kantora w 1967 roku. Dwa lata później zaczął posługiwać się niebieską linią – taśmą scotch, która do dziś wiąże się z nim nierozerwalnie.
Naklejał ją zawsze na wysokości 130 centymetrów. – Spekulując, jaki był powód wyboru tej odległości od ziemi, przypominano, że na tej właśnie wysokości naklejane były białe pasy na milicyjnych samochodach, a kolor może oznaczać arystokratyczne pochodzenie artysty, ewentualnie też być kolorem odstraszającym owady – opowiada Agnieszka Pindera, prezentując pracę Edwarda Krasińskiego „Atelier artysty”, znajdującą się w kolekcji Muzeum Sztuki w Łodzi. Zwraca też uwagę na jej osobliwości – jak choćby sadzone jajko umieszczone na taborecie.
Ta praca jest rodzajem pokrewnej przestrzeni do tej, w której mieszkał artysta od 1970 roku, kiedy wprowadził się do pracowni – mieszkania Henryka Stażewskiego, wybitnego przedstawiciela awangardy. A miejsce było niezwykłe – stanowiło centrum intensywnych, acz niebanalnych spotkań towarzyskich.
W 1988 roku, po śmierci Henryka Stażewskiego, Edward Krasiński zaczął zapełniać mieszkanie różnego rodzaju interwencjami artystycznymi – widać je na ścianach do dziś. Rok później na wystawie mającej upamiętnić Stażewskiego, stworzył makietę pracowni.
Nadarza się właśnie okazja, by na własne oczy zobaczyć mieszkanie Henryka Stażewskiego, w którym później zamieszkał Edward Krasiński. Funkcjonujące dziś jako Instytut Awangardy dość wyjątkowo otwiera podwoje dla chętnych, ale zrobi to w najbliższy weekend, by pokazać także wystawę „Modlitwa i miasto” Koji Kamoji. To niezwykłe miejsce w Al. Solidarności 64/118 w Warszawie obejrzeć można w piątek 22 września w godzinach 12– 21, 23 i 24 września, 12–19.