Piotr Kardas, Maciej Gutowski: Czas na korektę postaw wobec UE i NATO

Utrwalanie naszego wizerunku enfant terrible w relacjach z Unią Europejską i NATO doprowadziło do osłabienia naszego głosu.

Aktualizacja: 01.03.2022 14:06 Publikacja: 28.02.2022 18:25

Piotr Kardas, Maciej Gutowski: Czas na korektę postaw wobec UE i NATO

Foto: Adobe Stock

Ukraina to dziś temat najważniejszy. Kraj, któremu w 1994 r. traktatem podpisanym w Budapeszcie Rosja, USA i Wielka Brytania w zamian za rezygnację z posiadania broni atomowej zagwarantowały integralność terytorialną, broni się sam przed silniejszym liczebnie i militarnie wrogiem. Wojna wprowadza swe prawa, aspekty kulturowe, prawne i zobowiązania międzynarodowe ustępują przed wojennymi regułami gry. Choć w świetle gwarancji sankcje, wsparcie w sprzęcie wojskowym, pomoc humanitarna i finansowa mogą nie sprostać słusznym oczekiwaniom, są oczywiście niezbędne. Oceniając proces ich wdrażania, nie można abstrahować od realiów i ujawnionych zagrożeń, w tym związanych z możliwością użycia różnych środków na niespotykaną dotąd skalę.

Więź ze wspólnotą

Powstała po agresji sytuacja skłania do refleksji. By uchronić się przed tego typu zagrożeniami, konieczne jest bowiem pielęgnowanie więzi ze wspólnotą międzynarodową. A to oznacza przestrzeganie obowiązujących norm, podporządkowanie się decyzjom podejmowanym w strukturze, której zasady funkcjonowania i kompetencje dobrowolnie zaakceptowano. To jedna z podstawowych gwarancji, bez której pozostaniemy bezradni i sami. Doświadczenie ostatnich dni powinno prowadzić do rewizji prezentowanych dotąd postaw. Nie chodzi już bowiem wyłącznie o politykę i specyficznie rozumianą narodową godność, lecz o kwestie podstawowe. Zasadnie okazując wsparcie i solidarność z Ukrainą, domagamy się zastosowania najsurowszych sankcji i stanowczego przeciwdziałania agresji. Wiemy, że sankcje muszą być dotkliwe i skutecznie wdrożone. To nie tylko wyraz oczywistej solidarności z Ukrainą, ale także przejaw elementarnej dbałości o własne podstawowe interesy.

Czytaj więcej

Wojciech Tumidalski: Teoria rozwibrowania w praktyce

Od sankcji do sankcji

Jeszcze w środę, przed agresją, znajdowaliśmy się w pozycji broniącego się przed nakładanymi przez Unię na Polskę sankcjami. Stosowaliśmy tu retorykę podważającą prawne podstawy ich nałożenia. Dzisiaj działamy w słusznej sprawie i solidarnie z Unią Europejską oraz NATO, wczoraj jako unikający konsekwencji wynikających z systemowych naruszeń praworządności. Trudno pogodzić kwestionowanie kompetencji Unii Europejskiej do egzekwowania wiążącego wszystkie państwa członkowskie prawa z podważaniem skuteczności orzeczeń TSUE, lekceważenie i marginalizację EKPC i Trybunału Praw Człowieka oraz nawoływanie do zwiększenia skali, zakresu i skuteczności wymierzonych w Rosję sankcji. To drugie jest słusznie oczekiwane. To pierwsze wymaga refleksji i zmiany postawy. Wojna unaoczniła znaczenie przynależności do wspólnoty oraz niefortunność działań wymierzonych w jej podstawy, nakazując głęboko przemyśleć przynajmniej niektóre z nawiązanych w ostatnich latach sojuszy. To dążenie do funkcjonowania w świecie opartym na tych niedocenianych ostatnio zasadach jest podstawą zasługującego na uznanie i szacunek oporu Ukraińców, powszechnego sprzeciwu wobec agresji, gotowości do poświęcenia wartości najcenniejszych. Zyskujemy bolesną świadomość, jak wielką wartością są: podział władzy, niezależne sądy, wolne media, tworzące podstawy obywatelskiego i wolnego społeczeństwa. Jak istotna jest przynależność do Unii Europejskiej i NATO. Wszak to marzenie broniących swej wolności Ukraińców. Być może dopiero prawdziwe zagrożenie dla tych wartości ukazuje w pełnej krasie ich znaczenie. Ta wojna ma służyć odebraniu naszym sąsiadom możliwości kształtowania swojego państwa zgodnie z tymi zasadami. Bo one stanowią śmiertelne zagrożenie dla autokratów, dążących do uporządkowania świata wedle czynowniczej formuły bezrozumnego, opartego na strachu posłuszeństwa. Mieliśmy ten przywilej, że korzystaliśmy z zasad liberalnego konstytucjonalizmu przez ponad dwadzieścia lat. Wspierając Ukrainę, bronimy tego świata przed despotycznym zagrożeniem. Trzeba jednak pamiętać, że kwestionując wspólnotowe podstawy, tworzyliśmy zagrożenie dla nas samych, konsekwentnie osłabiliśmy naszą pozycję, a w pewnym zakresie wykluczyliśmy się z grona współdecydujących.

W tym kontekście widoczna jest zmiana stanowiska po inwazji Rosji na Ukrainę i podjęcie obrony zasad opartych na wspólnocie świata. Zasadna i oczekiwana.

Równie ważna jest jednak lekcja znaczenia i siły obywatelskiego społeczeństwa. Pozostanie tajemnicą, czy gdyby nie dokonany przez społeczeństwo wybór w Ukrainie, proputinowski polityk mógłby już otworzyć przed wrogiem bramy Kijowa. Czy gdyby społeczeństwo obywatelskie mogło się ukształtować w Rosji, wojska rosyjskie przekroczyłyby granice?

Siła społeczeństwa obywatelskiego

Podejście do zasad praworządności, roli mediów we współczesnym świecie, praw mniejszości, myślących inaczej, wierzących inaczej i czujących inaczej do opozycji, sposób prowadzenia politycznej narracji i stosunek do nacjonalistów nie są pozbawione znaczenia. Obrazują wzajemne relacje społeczeństwa obywatelskiego i polityków. W społeczeństwie obywatelskim trudniejsze jest naruszanie przez rządzących zasad prawa, wspólnotowości, sojuszy strategicznych i unii. W społeczeństwie obywatelskim trudniej tworzyć iluzję rozwiązania problemów przy pomocy niespójnych systemowo rozwiązań prawnych czy koncepcji wstającej z kolan narodowej wyspy. Trudniej skrzywić media i manipulować treścią prezentowanego przez nie przekazu. Trudniej centralizować kolejne obszary, wpływać na edukację, naukę, media, wymiar sprawiedliwości, samorządy, spółki Skarbu Państwa, służbę cywilną. Nie jest to do zrealizowania bez rzesz współpracujących karierowiczów. Stosunek polityków do społeczeństwa obywatelskiego nie wydaje się więc przypadkowy. Sukcesywnie budują społeczeństwo, którym łatwiej się steruje, które łatwiej podporządkować, ale i wyizolować i zaatakować. Jakie więc chcemy mieć społeczeństwo? Jak silni chcemy być wewnątrz?

Wciąż w interesie Rosji jest osłabienie naszej pozycji w Unii Europejskiej i w NATO. Utrwalenie naszego wizerunku enfant terrible w relacjach z UE i USA, osłabienie znaczenia i wyciszenie głosu. Przez ostatnie lata ktoś pielęgnował ten wizerunek. Może więc czas na prawdziwą korektę postaw?

Autorzy są profesorami prawa i adwokatami

Ukraina to dziś temat najważniejszy. Kraj, któremu w 1994 r. traktatem podpisanym w Budapeszcie Rosja, USA i Wielka Brytania w zamian za rezygnację z posiadania broni atomowej zagwarantowały integralność terytorialną, broni się sam przed silniejszym liczebnie i militarnie wrogiem. Wojna wprowadza swe prawa, aspekty kulturowe, prawne i zobowiązania międzynarodowe ustępują przed wojennymi regułami gry. Choć w świetle gwarancji sankcje, wsparcie w sprzęcie wojskowym, pomoc humanitarna i finansowa mogą nie sprostać słusznym oczekiwaniom, są oczywiście niezbędne. Oceniając proces ich wdrażania, nie można abstrahować od realiów i ujawnionych zagrożeń, w tym związanych z możliwością użycia różnych środków na niespotykaną dotąd skalę.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Poprawić definicję zgwałcenia
Rzecz o prawie
Katarzyna Batko-Tołuć: Podwójne standardy jawności
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Powinności judykatywy
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Samorząd bez empatii
Rzecz o prawie
Beata Gaś-Sadowska: Unia Europejska chce zwalczać pracę przymusową