Niemcy spodziewają się tylko w tym roku 800 tys. przybyszów, niemal 1 proc. swej ludności, którzy w większości uciekają z Syrii i innych krajów Azji i Afryki. Politycy i ekonomiści ostrzegają, że ich napływ zwiększy bezrobocie w największym gospodarczo kraju Europy.
„Musimy mieć odwagę na przeprowadzenie deregulacji rynku pracy w taki sposób, w jaki dotąd jest nam znany tylko w Stanach Zjednoczonych — napisał Tom Enders w komentarzu na łamach „Süddeutsche Zeitung". — Chyba trudno to sobie wyobrazić, ale to zapewni udaną integrację migrantów, którym będzie wolno szybko podjąć pracę zaraz po przybyciu". Prezes Grupy Airbusa uważa, że Niemcy powinny zrobić wyjątek w sprawie płacy minimalnej i wykazać większą elastyczność oferując krótkoterminowe umowy o pracę.
„Jeśli próg wejścia na rynek pracy jest za wysoki, to integracja imigrantów w społeczeństwie nie uda się. Lepiej jest wchodzić na rynek pracy poprzez mini-etaty albo nisko płatne miejsca pracy niż wcale, bycie skazanym na opiekę społeczną, nie robić nic i przeżywać frustracje" — dodał Enders.
Niektórzy ekonomiści twierdzą, że napływ migrantów może dostarczyć wykwalifikowaną siłę roboczą zwłaszcza w obszarach, w których występują braki, np. w przemyśle maszynowym, i przyczynić się do wzrostu gospodarczego.